Julia Szeremeta wróciła z igrzysk w Paryżu ze srebrnym medalem w boksie kobiet w kategorii 57 kg. Sukces jest o tyle spektakularny, że to pierwszy krążek w polskim boksie. Okazuje się, że nasza medalistka już jako dziecko wykazywała ogromny talent, jeśli chodzi o sporty walki. Co ciekawe, nie zaczynała jednak od tej dyscypliny, którą zajmuje się dzisiaj.
Julia wychowała się na wsi Bieniowo w województwie lubelskim. Ojciec prowadził duże gospodarstwo ze stadniną koni, mama prowadzi miejscowy sklep. Jako dziewczynka Julka była przepełniona energią, nie dała rady usiedzieć w jednym miejscu.
Trzy lata miała, jak ją na konia wsadziłem. Miała pięć i już sama jeździła. Chodziła za mną jak cień. "Daj tatusiu, pokaż". A ja pokazywałem. Wszystko chciała sama robić. Za spawarkę złapała, kątówką cięła metalowe przedmioty. W traktor wsiadła i jechała. Na zawodach karate to chłopaków okładała
- wspomina Andrzej Szeremeta w rozmowie z redaktorem portalu sportowefakty.pl. - Nie chciała lalek, tylko pistolet. Okładała mojego brata, swojego brata. Poszła do metropolii z wioski, co ma trzynaście kominów. I sobie świetnie radzi - dodaje dumny.
Julka początkowo trenowała karate i jak twierdzi jej tata "chłopaków okładała". Na boks "przerzuciła się" mając 13 lat.
Julka w wieku trzynastu lat zamieniła karate na boks. I jak się okazało (czego dowodem jest medal na Igrzyskach Olimpijskich) - dobrze zrobiła. Jak twierdzą osoby, które towarzyszyły jej w sportowej drodze, dziewczyna zawsze podążała za marzeniami
Rogata dusza (...) Trochę niesforna. Buntowniczka z wyboru. Robiła to, co uważała, ale zawsze szła za głosem serca. Szybko dostała się do kadry juniorów i seniorów. Przez te siedem lat wcale się nie zmieniła. Oczywiście wydoroślała, ale boksuje tak samo: z zaangażowaniem, potrafi zaskoczyć, jest nieobliczalna
- opowiada Sportowym Faktom Mariusz Malik, jej trener z Paco Lublin. Potwierdza to ojciec, który przyznaje, że nawet gdyby jej "rękę złamać, to ona ten ból wytrzyma".
Julia Szeremeta za zdobycie srebra na igrzyskach dostała 200 tys. zł, diament i voucher na wakacje. W przyszłości będzie mogła też liczyć na emeryturę olimpijską.
Bliscy bokserki wierzą, że nagroda i fakt, że wszyscy o niej usłyszeli, pozytywnie wpłyną na jej życie. Dziś dwudziestolatka żyje w bardzo skromnych warunkach. Wynajmuje u mamy znajomego niewielki pokój "mniej więcej dwa metry na trzy". Ojciec dziewczyny wierzy, że uda jej się kupić mieszkanie i zapewnić sobie stabilizację, bo chociaż chciałby sam jej pomóc, to na chwilę obecną nie ma na to środków. Jej rodzice z powodu braku pieniędzy nie mogli nawet pojechać z nią do Paryża, by podziwiać jej walkę na ringu i wspierać na miejscu. Sukces córki widzieli na ekranie telewizora.
Okazuje się jednak, że Julka nie będzie musiała kupować tego mieszkania, ponieważ deweloper Profbud nieoczekiwanie ogłosił, że podaruje mieszkania dla "każdej z naszych trzech srebrnych wojowniczek".
Jesteśmy ogromnie dumni z dokonań Aleksandry Mirosław podczas tegorocznych igrzysk. Wywalczenia złotego medalu, pobicia rekordu świata i rekordu olimpijskiego, to naprawdę imponujący wynik. Wszyscy wiemy, jak wiele pracy i wysiłku włożyli reprezentanci Polski już choćby w to, aby się na tych igrzyskach znaleźć, nie mówiąc już o wywalczeniu miejsca na podium. Tym bardziej jesteśmy wdzięczni Klaudii Zwolińskiej, Julii Szeremecie oraz Darii Pikulik za srebrne medale. Te młode, utalentowane zawodniczki, dały nam wszystkim niezwykły pokaz waleczności. W dowód tej wdzięczności z nieukrywaną dumą i radością pragniemy przekazać wicemistrzyniom olimpijskim z Paryża nowe mieszkania
- napisano w komunikacie opublikowanym na Facebooku firmy Profbud.
Julka, zanim zdobyła srebrny medal w Paryżu, wygrała w 2022 r. mistrzostwa Polski, a w 2023 roku Młodzieżowe Mistrzostwa Europy.