Urodziła, a mąż nie może jej dotknąć nawet przez chwilę. Wielu nie rozumie zakazu. "Trudne i bolesne"

Kobieta, która wydaje na świat dziecko, nie może być przytulona, ani nawet dotknięta w bardzo delikatny sposób przez swojego męża. Dlaczego? Bo w okresie połogu krwawi, czyli zgodnie z religią ortodoksyjnych Żydów jest nieczysta. O tej dość kontrowersyjnej zasadzie wspomina jedna ze świeżo upieczonych mam na swoim Tik Toku. I chociaż wielu nie rozumie zakazu, ona pozostaje wierna tradycji.

"U ortodoksyjnych Żydów kobieta nie może być dotknięta przez męża po urodzeniu dziecka" – zaznacza w swoim filmie na Tik Toku Miriam Ezagui. Kobieta jest pielęgniarką i influencerką znaną głównie z tworzenia filmów o jej życiu i doświadczeniach jako ortodoksyjnej Żydówki mieszkającej na Brooklynie w Nowym Jorku. Tym razem poruszyła kwestie tzw. nieczystości i porodu dziecka, a także tego, że w okresie połogu nie może być dotykana przez męża. "W grę nie wchodzi nawet przytulenie" – dodaje w filmie. Wiele osób nie rozumie tego zakazu, jednak czy to powód do krytyki i hejterskich komentarzy, które pojawiają się pod jej filmami?

Zobacz wideo Wybitna polska sportsmenka już wkrótce zostanie mamą. "Nie jest to łatwy stan, boję się porodu"

W połogu krwawi, więc jest nieczysta

Ortodoksyjna influencerka właśnie powitała na świecie swoje piąte dziecko. I chociaż jako mama ma całkiem sporo obowiązków, znalazła czas również na to, by uchylić nieco rąbka tajemnicy temu, jak w świecie ortodoksyjnych Żydów podchodzi się do kwestii samego porodu i połogu. Jedną z bardziej kontrowersyjnych kwestii okazał się fakt "nieczystości" i braku jakiegokolwiek kontaktu cielesnego z mężem. Ma to oczywiście swoje odniesienie do religii, bowiem kobieta, która krwawi (krew menstruacyjna, czy ta w okresie połogu) jest uznawana za nieczystą i musi minąć pewien okres czasu, aby mogła w Mykwie się oczyścić. Mykwa to specjalny rodzaj rytualnej łaźni, gdzie mogą przyjść na przykład kobiety, które mają jakiegoś rodzaju nieczystość rytualną. Obmycia w mykwie dokonuje się przez całkowite zanurzenie w "żywej wodzie".

Zatem mąż Miriam, Aron, nie może jej dotknąć, póki się nie oczyści. Jak czytamy w naukowym opracowaniu autorstwa Szoszany Keller "Kobiece micwot – rola i pozycja kobiety w świetle religijnego prawa żydowskiego", należy zaznaczyć, że wszelkie rzeczy, których używa kobieta w połogu, również nie mogą być dotykane przez męża, bo stan tej nieczystości mógłby przejść na niego. Okres "nieczystości" jest też różny w zależności od płci urodzonego dziecka. 

Czas trwania jej nieczystości uzależniony jest od płci narodzonego dziecka. Kobieta, która urodziła chłopca, staje się nieczysta na siedem dni tak jak kobieta menstruująca. Dodatkowo zgodnie z halachą, musi czekać kolejne trzydzieści trzy dni, zanim będzie mogła zanieść ofiarę do Świątyni. Po urodzeniu dziewczynki kobieta staje się nida na czternaście dni, a okres, zanim będzie mogła się oczyścić, wydłuża się o kolejne sześćdziesiąt sześć dni. Okres poporodowej nieczystości można wytłumaczyć przyczynami biologicznymi – krwawienie po porodzie trwa przeważnie od czterech do sześciu tygodni.

"Boli mnie serce"

Zatem po ustąpieniu krwawienia kobieta może po prostu policzyć siedem czystych dni i iść do mykwy. Jednak dla wielu internautów taki zakaz jest nie do przejścia. "Nie rozumiem jak po porodzie przez ponad miesiąc, albo i dłużej nie mogłabym dotknąć męża. Przytulić się. Obijać go. Przecież to czas, kiedy najbardziej potrzebowałam jego wsparcia i obecności. To trudne i bolesne. Nie do przejścia" - dodała jedna z komentujących kobiet. Podobnych głosów było wiele, jednak autorka filmu nie wchodzi tu w dyskusje. Pokazuje jedynie to, że życie, które wybrała, stara się prowadzić według religii przodków. "Całkowicie szanuję twoje przekonania. Ale ta jedna rzecz jest dla mnie bardzo trudna. Myśl o tym, że nie mogłabym przytulić męża po porodzie, sprawia, że boli mnie serce. Czy mógł trzymać Cię za rękę podczas parcia? Jeśli nie.... jesteś niesamowita! Gratulacje z okazji pięknego dziecka!" – dodała kolejna internautka.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.