Polska szkoła nie bierze jeńców. Nauczyciel: Dwa miesiące wakacji to fikcja. Harujemy też na urlopie

Nauczycielom wciąż zazdrości się dwumiesięcznego urlopu podczas wakacji. "Zwykła" osoba na umowie o pracę ma maksymalnie 26 dni wolnego. Pedagodzy są więc na wygranej pozycji? Poniekąd. Ale o tym więcej mówią sami nauczyciele. - Powtarzają to osoby, które nie znają realiów naszej pracy - przekonuje jedna z naszych rozmówczyń.

Wyobraźmy sobie dwumiesięczny urlop. Wielu aż zaciera ręce na samą myśl, że pracodawca może zgodzić się na taki krok. Dla nauczycieli to jednak rzeczywistość, którą reguluje Karta Nauczyciela. Mało kto jednak wie, że w praktyce pedagodzy nie odpoczywają całe wakacje. W tym czasie dyrektor może zobowiązać nauczyciela do przeprowadzenia egzaminów, prac związanych z zakończeniem starego i rozpoczęciem nowego roku szkolnego, do udziału w zebraniach rady pedagogicznej i w szkoleniach. W zasadzie w pracy są jak na zawołanie. 

Dwa miesiące wakacji to bzdura! To powtarzają osoby, które nie znają realiów naszej pracy

- mówi jedna z pedagożek w rozmowie z eDziecko.pl.

Zobacz wideo Marcin Józefaciuk: Nauczyciele nie tylko chcą pieniędzy, oni chcą godnych warunków pracy

Dwa miesiące laby podczas wakacji? "Tak szumnie się mówi" 

Wakacje szkolne nie oznaczają, że nauczyciele będą mieli wolne aż do 1 września. Tuż po zakończeniu roku szkolnego pedagodzy muszą odbyć rady podsumowujące rok szkolny, które zazwyczaj organizowane na początku wakacji, uzupełnić papierologię i ustalić szczegóły związane z przygotowaniem nowego roku szkolnego. - Nie zaczynamy wakacji wraz z ostatnim dzwonkiem. Około dwóch tygodni zajmuje się domknięcie roku szkolnego: rady, porządkowanie klas, sporządzanie protokołów itp. Tak samo nie zaczynamy pracy 1 września. Już od połowy sierpnia dyrekcja oczekuje od nas tzw. gotowości do pracy. Oznacza to, że nie możemy planować żadnych wyjazdów czy urlopów, bo możemy zostać do pracy np. przy pracach komisji, która zmienia statut szkoły, albo trzeba przygotować akademię na rozpoczęcie roku. Oczywiście nadal mamy sporo wolnego, jednak nie są to pełne dwa miesiące, o których wielu tak szumnie mówi - mówi pedagożka z warszawskiej szkoły. 

Dyrektorka powiadomiła nauczyciela o radzie pedagogicznej kilka dni przed nią. "Miałem popsuty urlop"

Natomiast pan Jacek, który jest nauczycielem w wiejskiej szkole, przekonuje, że według niego dwumiesięczne wakacje dla nauczycieli to fikcja. Rok szkolny nie kończy na rozdaniu świadectw, bo później musi jeszcze zająć się całą biurokracją. Poza tym od 1 sierpnia jest już w gotowości, bo wie, że lada moment może zostać ogłoszona data pierwszej rady pedagogicznej. I choć zwykle nie dzieje się to z dnia na dzień, trzeba się jeszcze do niej odpowiednio przygotować.

- Rady pedagogiczne są zwykle w drugie połowie sierpnia. Nie wiemy, jaki to dzień, a więc nie da się zaplanować sierpniowego urlopu z wyprzedzeniem. Kilka lat temu wyjechałem na dwutygodniowy urlop na Mazurach. Pech chciał, że w trakcie wczasów zadzwoniła dyrektorka z informacją o spotkaniu z nauczycielami zaledwie kilka dni przed nim. Miałem popsuty urlop, dlatego teraz jestem już mądrzejszy i na wakacje jeżdżę pod koniec lipca - żali się pedagog i kąśliwie dodaje:

Dwumiesięczne wakacje to fikcja. Harujemy też na urlopie, ale i tak powiedzą, że nauczyciele są źli i roszczeniowi.

Nauczyciele muszą myśleć też o poczcie sztandarowym. "15 sierpnia zbieram uczniów na msze do kościoła"

Oprócz tego nauczyciel jest odpowiedzialny w szkole za sztandar, a więc 15 sierpnia, kiedy w jego mieście organizowana jest msza za ojczyznę, musi zorganizować uczniów do pełnienia tej jakże zaszczytnej funkcji. - Wakacje rządzą się swoimi prawami, ale jak trzeba wystawić sztandar szkoły na jakimś ważnym wydarzeniu, to nie ma zmiłuj. Co roku 15 sierpnia zbieram uczniów do pocztu standardowego. Proszę mi wierzyć, że to nie jest proste, bo mało kto podczas wakacji jest chętnych do takich szkolnych aktywności. Nawet dodatkowe punkty nie są wystarczająco zachęcające. Gdybym mógł oddać to komuś innemu, chętnie bym to zrobił - mówi nauczyciel i dodaje, że przed każdym wyjściem trzeba skontaktować się z rodzicami, odebrać sztandar ze szkoły, zrobić z uczniami próbę i czuwać nad całym przebiegiem wydarzenia. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.