Wytknęła koleżance, że nie chce oglądać zdjęć jej dziecka. "A kotkę hipokrytka pokazuje wszystkim"

Po tym jak Natalia została mamą, regularnie wysyłała zdjęcia córeczki koleżankom na internetowej grupie. W pewnym momencie jedna oznajmiła, że nie ma ochoty dłużej ich oglądać. "Potem posypało się kilka memów o 'madkach i bombelkach'. Zrozumiałam aluzję. Było mi bardzo przykro. Najgorsze jest jednak to, że ta dziewczyna sama cały czas wysyła nam zdjęcia swojej kotki" - zauważa.

Obecnie mało kto przechowuje zdjęcia w fizycznych albumach, by przy herbatce oglądać je z rodziną i gośćmi. Teraz wszystkimi ważnymi chwilami wiele osób dzieli się w mediach społecznościowych. W czasach, gdy posługiwaliśmy się aparatami na klisze, musieliśmy przemyśleć każde ujęcie. W dobie mediów społecznościowych króluje jednak zasada "im więcej, tym lepiej". Jeśli chcemy zobaczyć, co słychać u naszych znajomych, czasem wystarczy zerknąć na ich Instagrama.

"Chciałam podzielić się swoim szczęściem z innymi"

Dziecko to wielka radość w rodzinie i nic dziwnego, że rodzice chcą podzielić się swoim szczęściem z bliskimi. Bywa, że robią maluszkowi masę zdjęć, dokumentując każdy jego krok i najprostsze wypowiedziane słowo. Niektórzy wysyłają takie materiały tylko najbliższym, inni publikują je w sieci. Nie wszyscy podzielają jednak entuzjazm rodziców. Znajoma opowiedziała mi o incydencie, który ostatnio ją spotkał. Wiem, że nie jest to odosobniony temat, bo podobne dyskusje widziałam na różnych facebookowych grupach.

Natalia wraz z koleżankami założyła wspólną grupę, na której komunikowały się, planowały spotkania i dzieliły różnymi nowinkami z życia. "Dwa miesiące temu urodziłam córeczkę. Zosia jest całym moim światem i chciałam podzielić się swoim szczęściem z innymi. Opowiadałam o niej koleżankom i wysyłałam im zdjęcia dziecka" - wyznała. Początkowo koleżanki reagowały na fotografie entuzjazmem. Sytuacja jednak się zmieniła.

Zobacz wideo Czym jest szczęście? Przedszkolaki odpowiadają

"Posypało się kilka memów o 'bombelkach'"

W pewnym momencie jedna z koleżanek oznajmiła oschle, że nie chce dłużej oglądać zdjęć dziecka. "Powiedziała, że ma ich przesyt i nie będzie z grzeczności mówić, że jest nimi zainteresowana. Potem posypało się kilka memów o 'madkach i bombelkach'".

Zrozumiałam aluzję. Było mi bardzo przykro. Najgorsze jest jednak to, że ta dziewczyna sama cały czas wysyła na grupie zdjęcia swojej kotki. Nazywa siebie 'kocią mamą'. Jej Mruczka ma nawet własne konto na Instagramie. Przecież to hipokryzja. To co, teraz ja mam jej wysłać memy o kociarach? Bez przesady, jesteśmy dorosłe.

Po usłyszeniu tej historii naszła mnie pewna refleksja. Żyjemy w czasach, w których kobieta może rozwijać się w wielu kierunkach. Nikt nie przyczepia już łatek paniom, które nie mają mężów, nie planują ciąży albo wychowują nieślubne dzieci. Współczesne kobiety powinny mieć wybór i prawo, by cieszyć się z podjętych decyzji. Każda z nas ma jednak inne cele i marzenia. Nie ma w tym niczego złego! Nie można krytykować kogoś dlatego, że podjął inną decyzję niż my. Chociaż przykład zdjęć kotów i dzieci może wydawać się błahy, takie drobne szpileczki naprawdę potrafią zranić. Jeśli już chcemy zwrócić komuś uwagę, warto wykazać się empatią, zrobić to delikatnie i z taktem.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.