Poszła z dzieckiem do sali zabaw. Oniemiała patrząc na menu kawiarni

Popularna w sieci farmaceutka zwraca uwagę na problem, który wydaje się błahy, a prowadzić może do tragicznych w skutkach uzależnień wśród dzieci. Zamieszanie wywołał niepozorny cennik kawiarni zlokalizowanej w jednej z sali zabaw. "W jakim świecie my żyjemy? To toksyczne!"

Salki zabaw to popularna forma rozrywki dla dzieci, z której regularnie korzystają rodzice. Jeśli mamy pewność, że wybrane przez nas miejsce jest regularnie sprzątane, a zabawki czyszczone, nasze dziecko może na takich wizytach skorzystać. Przede wszystkim łapie wówczas kontakt z rówieśnikami, uczy się dzielić zabawkami i odpowiednio zachowywać w większej grupie. To także chwila dla rodzica, w której może odpocząć, albo coś wypić... Pewna sala zabaw chyba aż nadto starała się dopasować ofertę swojej kawiarni do klientów.

Oferta alkoholi serwowanych na sali zabaw dla dzieci wprawia w osłupienie

Anna Makowska, dr nauk farmaceutycznych, posługująca się w sieci nickiem Doktor Ania, dobrze znana jest internetowe społeczności, jako propagatorka zdrowych nawyków żywieniowych u najmłodszych. Gdy pewna czytelniczka wysłała jej zdjęcie z jednej z sali zabaw, nie powstrzymała się przed tym, by opublikować je i miażdżąco skrytykować. Co zawiniło? Cennik kawiarni znajdującej się na sali zabaw, a w jego środku szeroka oferta alkoholi i drinków, dostępnych nie tylko w wersji bezalkoholowej, ale również z jego dodatkiem. 

Zobacz wideo Jak rozpoznać, że nasze dziecko ma zaburzenia rozwojowe, takie jak ADHD, czy autyzm? Te objawy powinny dać nam do myślenia

Zdjęciem cennika kobieta podzieliła się na swoim Instagramie. - Na załączonym do postu zdjęciu widzimy kartę alkoholi na tle salki zabaw. W spisie napoi wszystko co możliwe: piwo, wino, whisky, wódka i różne drinki. I choć wydaje się, że to przekracza pewne granice, to nie to, co zszokowało Doktor Anię najbardziej. Oniemiała, gdy zauważyła, że w ofercie znajdują się również bezalkoholowe wersje drinków w wersji dla dzieci "Hulk zielony", "Smerfowy niebieski".

 

"Alkohol w takim miejscu? Jestem w szoku."

Dawanie dziecku toksycznych napojów do spróbowania albo dawanie wersji 0 proc. jest pokazywaniem, że toksyczne napoje są spoko i że warto czekać do 18 (większość dzieci oczywiście nie poczeka i zacznie pić wcześniej), żeby w końcu móc pić.

- podkreśla Anna Makowska.

Picie toksycznych napojów przy dzieciach jest niczym innym jak pokazywaniem dzieciom, że toksyczne napoje są fajne, dobre i normalne. I niezależnie od tego, co mówisz dziecku, ono uczy się również (a może przede wszystkim) przez obserwację" - podkreśla farmaceutka.
Sprzedawanie toksycznych napojów w miejscach zabaw dla dzieci jest pokazywaniem, że picie jest spoko, normalne, dla każdego - w tym również dla opiekunów niemowląt, kilkulatków oraz dla kierowców.

- dodaje kobieta.

W takich miejsca nie powinno być w ogóle alkoholu - uważają internauci.

Oburzenia i zdziwienia nie kryli również internauci. Choć wielu z nich regularnie odwiedza takie sale zabaw dla dzieci, jeszcze nigdy nie spotkali się z podobną ofertą. - To powinno być zakazane, piszą. Niektórzy zastanawiają się również co w sytuacji, gdy rodzic sprawujący opiekę nad dzieckiem skorzysta z oferty. Przecież niezgodne z prawem jest sprawowanie opieki nad dzieckiem pod wpływem alkoholu. Ta sytuacja wywołuje wiele zniesmaczenia, większość uważa, że sprzedaż jakichkolwiek alkoholi powinna być zakazana w takim miejscu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.