"Synowa zaproponowała mi wspólne wakacje. Już ja wiem, na co liczy, mowy nie ma"

Wielu młodych rodziców zabiera ze sobą na wakacje również dziadków. Okazuje się, że im samym nie zawsze taka opcja pracuje. "Synowa zaproponowała mi wspólny wyjazd nad morze. Wiem doskonale, na co liczy, raz się nabrałam, więcej nie ma opcji" - opowiada nasza czytelniczka Beata, która otwarcie mówi, że "woli zostać w domu", niż jechać z rodziną syna.

Beata  jest babcią pięcioletniej Hani i trzyletniego Wiktorka. Przyznaje, że kocha swoje wnuki nad życie i często się nimi opiekuje. Mimo to nie chce spędzać wakacji z synem i jego dziećmi, ponieważ wtedy nie ma możliwości, żeby chociażby chwilę "poleniuchować".

Synowa zadzwoniła do mnie ostatnio rozemocjonowana. Zaczęła opowiadać, że znalazła piękny domek nad morzem, blisko plaży itp. I zapytała, czy druga połowa sierpnia mi pasuje. Zapytałam na co, a ona udała wielce zaskoczoną i powiedziała, że na wakacje

- relacjonuje naszcza czytelniczka. - Udałam głupią i powiedziałam, że nie rozumiem. A ona do mnie, no że rok temu byliśmy wspólnie i było wspaniale, więc w tym roku musimy to powtórzyć. Nie spodziewała się tego, co powiem.

Zobacz wideo Triki, które pomogą wam zaoszczędzić pieniądze przy planowaniu wakacji. W te dni kupuj bilety [MAMY CZAS]

Babcia chce na wakacjach odpocząć a nie niańczyć wnuki

Pani Beata odmówiła synowej i poinformowała jej, że w tym roku nie wybiera się z nimi nad morze i woli jechać z sąsiadką do niej na działkę. - Wyjaśniłam, że moja serdeczna przyjaciółka Halinka zaprosiła mnie do siebie na tydzień. Będziemy we dwie coś robić sobie w ogródku, jeść owoce prosto z drzew, rozwiązywać krzyżówki i pić wieczorem nalewkę. Pójdziemy na spacer, grzyby i będziemy robić, co chcemy! - opowiada nasza czytelniczka.

Relacje z teściową nie zawsze należą do łatwych/Zdjęcie ilustracyjne
Relacje z teściową nie zawsze należą do łatwych/Zdjęcie ilustracyjne Relacje z teściową nie zawsze należą do łatwych/Zdjęcie ilustracyjne/Fot. Shutterstock/Hector Roqueta

Synowa pani Beaty oburzyła się, że jak może wybrać wyjazd na "jakąś działkę" tuż za miasto, zamiast wypadu do pięknego domku tuż nad samym morzem. Zaczęła zapewniać, że za wszystko zapłacą, więc "o koszty nie musi się martwić".

Podziękowałam Renatce za propozycję, powiedziałam jednak, że na działce z Halinką odpocznę za wszystkie czasy, a nad morzem niekoniecznie, bo moje kochane wnuki są bardzo absorbujące, a opieka nad nimi spadnie głównie na mnie

- relacjonuje nasza czytelniczka. - Zapewniłam, że kocham ich wszystkich i chętnie pomagam, ale też mam swoje lata i mogę być zmęczona. I chcę jechać na wakacje, ale na takie, na których odpocznę, a nie będę robić za nianię.

Po kilku godzinach do naszej czytelniczki zadzwonił syn, który był oburzony tym, jak kobieta miała potraktować jego żonę. Powiedział, że chcieli jej zasponsorować fajne wakacje, a matka okazała się niewdzięczna. - Powiedziałam swojemu kochanemu jedynakowi, że pomagam przy dzieciach przez cały rok, a jadąc na wakacje, też chcę pokorzystać z życia.

Od tygodnia syn i jego żona są obrażeni. Nasza czytelniczka zaczęła mieć wyrzuty sumienia i zastanawia się, czy nie potraktowała swoich dzieci zbyt ostro. Czy powinna zmienić zdanie? Dajcie znać, co myślicie w komentarzach lub na edziecko@agora.pl.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.