Smycz dla dzieci to dobra metoda wychowawcza? Oto opinia naszych czytelników. "Jak kaganiec!"

W sklepach aż roi się od przeróżnych akcesoriów dla dzieci. Są nowoczesne chodziki, edukacyjne zabawki, a nawet elektroniczne nianie. Wielu rodziców decyduje się także na zakup smyczy dla dziecka. Fakt ten wciąż budzi wiele emocji. Oto co myślą o tym nasi czytelnicy.

Gdy maluch rośnie, staje się bardzo ruchliwy. Rodzicom często jest bardzo ciężko zapanować nad żywiołową naturą dzieci, dlatego wymyślają różne sposoby, aby zapewnić im bezpieczeństwo. Właśnie dlatego wielu decyduje się na zakup smyczy dla dzieci. Dzięki uprzęży rodzice mają pewność, że maluch nie oddali się od nich podczas spaceru, gdy coś interesującego zwróci jego uwagę.

Zobacz wideo Sprawdzamy, co dzieci wiedzą o pracy. "Wypłata? To jest nagroda"

Wyprowadzanie dzieci na smyczy budzi skrajne emocje? Matka: Stosuję i bardzo zachwalam

Prowadzenie dziecka na spacerze na smyczy to nadal kontrowersyjny widok, który budzi różne emocje. Rodzice, którzy opiekują się swoimi pociechami, zwykle mają dobre intencje i troszczą się o swoje maluchy, jak mogą. Niedawno na eDziecko.pl pojawił się artykuł zatytułowany: "Smycze dla dzieci. Oto co myślą o nich czytelnicy. "Niech ludziska patrzą na siebie"". Udostępniony na naszej stronie facebookowej wywołał dyskusję wśród internautów. Jak się okazuje, nie każdy jest krytycznie nastawiony do nietypowego akcesorium dla maluchów. 

W komentarzach przeważały pozytywne opinie, w których internauci zachwalali pomysł i dzielili się swoimi doświadczeniami. "Kiedy moja córka była malutka, sama stosowałam szelki z wózka do prowadzenia jej na spacerze. Dołączałam pasek i tym sposobem moja mała nie mogła mi uciec na ulicę czy w kałużę. Wtedy ludzie pracowali i mieli dużo zajęć, tym samym szukali miłych kontaktów międzyludzkich. Teraz napastliwość stała się dość powszechna. A frustratów, którzy czerpią satysfakcję z pouczania, oceniania, poniżania innych jest niestety wielu"; "Mam dwójkę dzieci w wieku szkolnym, ale jak chłopaki byli mali, korzystałam ze smyczy. Najbardziej sprawdzała mi się podczas wakacji"; "Stosuję i bardzo zachwalam. Przynajmniej podczas spaceru nie muszę się martwić, czy córka przypadkiem nie wybiegnie na ulicę" - czytamy. 

Wśród komentujących pojawiły się także takie głosy, że smycz ogranicza i jest nieetyczna. "Mi byłoby wstyd, jakby ktoś zobaczył, że w jednej ręce prowadzę psa na smyczy, a w drugiej córkę. Bałabym się, że jak ją pociągnę, zrobię jej krzywdę"; "Mnie się to nie bardzo podoba" - pisali. 

Matka o przerażającej sytuacji, w której jej córka mogłaby zginąć. "Nie żałuję"

Jedna z matek opisała sytuację, dzięki której ten niepozorny gadżet uratował jej córce życie. Gdyby go wtedy ze sobą nie miało, mogłoby dojść do tragedii. "Akurat u mnie to były szelki. Zdecydowałam się gdy dziecko omal nie wybiegło mi na jezdnię pełną aut w godzinę szczytu. To był cud, że zatrzymała się na krawężniku. Płakałam na chodniku z przerażenia, że mogłam stracić córeczkę. Miała wtedy dwa latka. Od tamtej pory ograniczałam jej ruch do minimum. Nie żałuję tego!" - zapewniła. 

Smycz dla dziecka. Kontrowersyjny czy pomocny gadżet dla opiekunów dzieci?

Szelki lub smycz dziecięca to gadżet, który został stworzony już przed XX wiekiem po to, aby zapewnić dziecku w wieku od jednego do czterech lat bezpieczeństwo podczas spacerów. Zdania na temat tego sposobu są jednak podzielone. Psycholożka Dorota Zawadzka twierdzi, że takie praktyki stosowane przez rodziców mogą negatywnie i trwale wpłynąć na psychikę dziecka.

"Smycz i szelki to raczej dla psa, a nie dla dziecka. Dziecku trzeba tłumaczyć i uczyć prawidłowych zachowań, dać mu szanse do ćwiczenia czy treningu. (...) Trzeba pamiętać o zagrożeniach psychospołecznych. Tych tu i teraz i tych długoterminowych. Warto zwrócić uwagę na: upokorzenie dziecka, ograniczenie możliwości zaspokajania naturalnej ciekawości" - napisała na swoim profilu na Facebooku i dodała, że często dzieci nie mają możliwości kontrolowania własnego ciała, co bardzo negatywnie na nich wpływa.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.