Ballerina farm-gate. Czy najsłynniejsza tradwife potrzebuje pomocy? Dostała fartuch do jajek

Hannah poślubiła swojego męża miliardera zaledwie po dwóch miesiącach. Porzuciła marzenie o karierze baleriny, by zgodnie z wolą ukochanego przeprowadzić się na odosobnioną farmę. Dziś rzeczywistość Hannah to sprzątanie, dojenie krów, gotowanie i opieka nad ośmiorgiem dzieci. Wielu fanów jej współczuje i zaczyna spekulować, co tak właściwie dzieje się za zamkniętymi drzwiami.

Ruch tradwife propaguje styl życia oparty na konserwatywnych, tradycyjnych wartościach. Skupia się wokół kobiet, które rezygnują z pracy zawodowej, aby wychowywać dzieci i zajmować się domem. Wiele tradwifes promuje swoje podejście do życia w mediach społecznościowych, nagrywając filmiki, na których pokazują jak sprzątają dom lub przygotowują posiłki dla swoich mężów. Jedną z najpopularniejszych amerykańskich influencerek związanych z tym ruchem jak Hannah Neeleman, której profil na Instagramie obserwuje ponad 9 milionów osób.

Ballerina farm-gate - kim są Neelmanowie?

Hannah jest byłą Miss Nowego Jorku i absolwentką prestiżowej szkoły muzycznej Juilliard School. Marzyła o karierze baleriny, ale jej los potoczył się inaczej. Gdy kobieta poznała miliardera Daniela Neelemana, początkowo wcale nie była nim zainteresowana i odmawiała pójścia na randkę. Ten nie dawał jednak za wygraną. Wykorzystał fakt, że jego ojciec jest właścicielem linii lotniczych. Kupił bilet na ten sam lot, którym leciała Hannah i zadbał o to, by zająć miejsce tuż obok dziewczyny. Zaledwie dwa miesiące później para wzięła ślub.

Następnie małżonkowie spełnili wielkie marzenie Daniela. Mężczyzna chciał zamieszkać z daleka od wielkiego miasta i wieźć spokojne życie na farmie. Na tym jednak nie koniec. Chciał również hodować zwierzęta i jeść to, co sam wyhodował. Żona postanowiła dopasować się do jego upragnionego stylu życia. Przeprowadziła się na farmę i bardzo szybko zaszła w ciążę. Obecnie para ma aż ośmioro dzieci, a Daniel nie zgadza się, aby w ich wychowywaniu pomagały opiekunki. Hannah musiała więc zapomnieć o karierze baletnicy i skupić się na obowiązkach tradycyjnej żony.

Życie na farmie z ośmiorgiem dzieci

Influencerka publikuje na swoich profilach na Instagramie i TikToku liczne filmiki, na których pokazuje, jak wygląda życie na farmie. Kobieta bardzo dużo czasu poświęca na gotowanie. Sama wyrabia masło, sery, robi makaron od podstaw, piecze rogaliki i ciasta. Fani podejrzewali, że podczas, gdy kobieta nagrywa filmiki, jej domem zajmuje się sztab ludzi. Nieco inne światło na z pozoru idealne życie rodziny rzucił jednak artykuł, który ukazał się na łamach "The Times".

W rozmowie z dziennikarzami Hannah wyznała, że wszystkie dzieci urodziła siłami natury, a znieczulenie podano jej tylko raz, kiedy męża akurat nie było w pobliżu. Według kobiety opieka nad dziećmi i domem jest tak absorbująca, że czasami po prostu nie ma siły, by podnieść się z łóżka. Mimo to Daniel sprzeciwia się zatrudnieniu opiekunki, a kobiecie pomaga jedynie sprzątaczka. Dodatkowe kontrowersje wzbudził filmik, na którym mąż wręczył jej urodzinowy prezent.

Zobacz wideo Tak policjanci wybili szybę w aucie, by ratować dziecko

Fartuch na jajka

Na nagraniu widać, jak Hannah rozpakowuje pudełko, które dostała od Daniela. Cały czas podkreślała, że marzy o biletach do Grecji. Dla miliardera podobny podarunek wcale nie byłby dużym wydatkiem. W pewnym momencie Hannah dostrzegła, że w pudełku znajduje się kawałek tkaniny. Zapytała, czy to kapelusz, który będzie mogła nosić w Grecji. Gdy jednak rozpakowała cały prezent, okazało się, że to... ukraiński fartuch z przegródkami, do których może włożyć jajka. Pod nagraniem pojawiło się tysiące komentarzy. Internauci współczuli kobiecie i twierdzili, że widzą zawód na jej twarzy.

Przykra prawda czy sprytny plan?

Wspomniane sytuacje niekorzystnie odbiły się na wizerunku rodziny. Wielu obserwujących zaczęło spekulować, czy Hannah nie żałuje małżeństwa. Zauważyli, że kobieta spełnia marzenia mężczyzny, odkładając własne na boczny tor. Współczuli jej i próbowali dodać wsparcia w komentarzach. Są jednak osoby, które stwierdziły, iż cały zabieg z fartuchem i wywiadem miał jedynie na celu zwiększyć popularność pary. Chociaż rodzina zarzeka się, że nikt im nie pomaga, nie sposób sprawdzić, czy za zamkniętymi drzwiami, nie wspiera ich sztab specjalistów. Internauci zauważają również, że materiał opublikowany na łamach takiego portalu, jak "The Times" raczej nie ukazałby się bez autoryzacji. Czy więc więc najsłynniejsza tradwife potrzebuje ratunku, a może rodzina miliardami dolarów na koncie bawi się opinią publiczną, celowo nakręcając spekulacje? Co o tym sądzicie?

 
 
Więcej o: