Warto czytać dzieciom i z dziećmi. To fakt. Warto jednak zwracać uwagę na to, jakie lektury wybierają najmłodsi, bo może się okazać, że coś, co miało być miłą i pouczającą (a czasami pomocną) lekturą, jest pozycją zawierającą szkodliwe sformułowania. Przekonała się o tym Katarzyna Mikulska, autorka książeczek dla dzieci i aktywna użytkowniczka mediów społecznościowych.
Kilka gorzkich słów o książeczce dla dzieci
Katarzyna Mikulska w jednym z opublikowanych przez siebie filmików opowiedziała o książeczce "Marysia zegna smoczek" (wydawnictwo Debit). "Mam do powiedzenia kilka gorzkich słów o tej popularnej książce dla dzieci. Książka dotyczy pożegnania smoczka i teoretycznie ma w tym pomóc. Mama proponuje Misi Marysi, żeby poszła do przedszkola już bez smoczka, ale dziewczynka nie jest chętna" - mówi na nagraniu i przytacza pierwszy argument za pozostawieniem smoczka w domu: "Dzieci w przedszkolu będą się śmiały".
To jednak nie wszystko. Jeden z bohaterów książeczki straszy bohaterkę, że zamieni się w szczerbatą czarownicę. Mama zabiera dziewczynkę do dentysty. Dziewczynka siada na fotelu i ściska swojego misia i smoczek, bo wyczuwa, że w tym może być podstęp. "Zawsze wydawało mi się, że dziecko powinno ufać swoim rodzicom, a nie bać się, że je oszukają. Tak samo z dentystą. Ten dentysta mówi, że taka śliczna dziewczynka nie powinna krzywić sobie ząbków. Ładna dziewczynka musi mieć ładne ząbki, brzydka może mieć brzydkie" - mówi autorka nagrania. "Takiej kumulacji toksycznych tekstów w jednej cieniusieńkiej książeczce dla dzieci nie widziałam. Skala szkodliwości: mocne 8/10" - dodaje.
Nie wszyscy się z nią zgodzili
Pod nagraniem pojawiło się wiele komentarzy internautów. Jednio zgodzili się z autorką nagrania: "Tę książkę chyba napisała moja babcia"; "Cieszę się, że teraz rodzice zdają sobie sprawę z takich rzeczy. Ja niestety wychowałam się na takich tekstach i widać tego efekty." Inni jednak nie widzieli w wymowie książki nic złego: "Ludzie wszędzie szukają sensacji."
Lepiej nie zawstydzać
Jednym z zarzutów autorki nagrania wobec książeczki jest zawstydzanie dziecka. "Zawstydzanie jest bardzo skuteczną metodą wychowawczą. Dziecko, które czuje się zawstydzone, natychmiast przestaje się zachowywać w sposób dla nas niepożądany. Stosowanie tej metody jest konsekwencją rodzicielskiej (nauczycielskiej, wychowawczej) bezradności" - pisze na stronie swojej placówki Piotr Jankowski - wychowawca świetlicy w Szkole Podstawowej, który od wielu lat pracuje z dziećmi i młodzieżą. "Osoby wychowywane przez zawstydzanie cechują się obniżoną samooceną, nieśmiałością czy bezradnością w sytuacjach problemowych. Często też wycofują się z głębszych relacji z drugim człowiekiem, a także bywają agresywne (co jest efektem bezradności)" - dodaje Jankowski.
"Z żalem musimy przyznać, że nie sposób nie zgodzić się z zarzutami wobec książki. Niestety, zabrakło w tym przypadku wnikliwej, krytycznej redakcji, za co bardzo przepraszamy. Nakład jest na wyczerpaniu, nie wznawiamy już tego tytułu" - mówi Agata Picheta z wydawnictwa Debit. "Na szczęście mamy już w ofercie znacznie lepsze książki o podobnej tematyce" - dodaje.
Dlaczego warto czytać z dzieckiem?
Czytanie dziecku, a potem wspólnie z nim niesie wiele korzyści. Pociechy uczą się w ten sposób języka i wzbogacają swoje słownictwo. Poza tym uczą się myśleć i podejmować decyzje. Czytanie rozwija ich wyobraźnię i poszerza wiedzę. Uczy też emocji i ich nazywania, a to kształtuje wrażliwość i empatię. Wyrobiony u dzieci nawyk czytania sprawi też, że w przyszłości będzie im łatwiej w szkole, a książka stanie się ciekawą alternatywą dla komórki i tableta. Warto jednak mieć pieczę nad tym, po jakie książki sięga dziecko, pomóc mu wybierać wartościowe i ciekawe lektury.
