W PRL-u te przedmioty uchodziły za szczyt luksusu. Dzieci marzyły, aby je mieć

Okres PRL-u jawi nam się jako czas szarości i tego, że chociaż miało się pieniądze, nie można było niczego kupić, bo towaru po prostu brakowało. Puste sklepowe pułki, to obraz, który często widzimy na starych fotografiach. Jednak było jedno miejsce, gdzie można było dostać absolutnie wszystko. Od samochodu, po sprzęty AGD, kończąc na kolorowych zabawkach i pachnących gumach "Donald". Mowa oczywiście o Pewexach.

Pewex był przedsiębiorstwem państwowym, prowadzącym sieć sklepów i kiosków walutowych. I chociaż nie wszyscy wiedzą, jego głównym zadaniem było wyciągnięcie dolarów od obywateli. Skupowano je w ten sposób z tzw. drugiego obiegu. Bo płacić można było tam tylko zagraniczną walutą, ewentualnie tzw. bonami towarowymi. To tam kierowane były wszystkie dziecięce oczy. Maluchy marzyły, aby dostać małe autko, latawca, puszkę coli, albo pachnącą gumę "Donald".

Zobacz wideo Jak sprzątano w 1998 roku? Sprawdziliśmy tamte triki!

O czym dzieci marzyły w PRL-u?

Wielu naszych rodziców z sentymentem wspomina czasy PRL-u. To czas młodości i dzieciństwa, w którym królowały zabawki w dużej mierze wykonywane ręcznie przez rodziców, bo na te towary luksusowe, rodem z Pewexu nie wszyscy mogli sobie pozwolić. "Zabawki polskich dzieci w PRL-u pochodziły z polskich zakładów rzemieślniczych i spółdzielni zabawkarskich, ale najmłodsi bawili się też produktami z krajów bloku wschodniego - np. czechosłowackiego, radzieckiego czy z NRD - te pojedyncze zachodnie 'zdobycze' były obiektami westchnień" - podaje portal onet.pl. Bawiono się zatem drewnianymi klockami wykonanymi przez tatę i pomalowanymi na kolorowo przez mamę, farbami, które dziś wielu z nas uznałoby za niebezpieczne. Dziewczynki miały swoje szmaciane lalki i pluszowe misie. Wszyscy grali w bierki i "Chińczyka", ale też dużo czasu spędzali na zabawach na dworze, od czasu do czasu mijając słynne i niedostępne Pewexy, gdzie były zakazane puszki coli i gumy "Donald".

Marzenie wielu chłopców stanowiły matchboxy. Były to małe modele samochodów, ale w okresie PRL-u można je było kupić głównie w Pewexie, mając oczywiście amerykańskie dolary, chociaż niektórym udawało się je nabyć na popularnych wtedy bazarach. Hitem była też kolejka elektryczna, chociaż jak zaznacza jeden z naszych czytelników, można ją było dostać w składnicy harcerskiej. Dodatkowo popularność zdobywały również osławione dziś klocki Lego. Dziewczynki oczywiście marzyły o lalkach Barbie, ale nie każda z nich mogła sobie taką kupić. W Pewexach było też dużo zachodnich słodyczy, o których wielu marzyło.

Z łezką w oku wiele osób wspomina dziś swojego pierwszego konia na biegunach, kostkę Rubika, blaszany bączek czy myszkę Miki wykonująca salta na huśtawce - te zabawki były hitem w czasach PRLu, ale i dziś są popularne. Przechodzą swoją "drugą młodość". Wróciła moda na zabawki w stylu vintage.

Dzisiejsze zabawki cieszą mniej?

Czasy się zmieniają. Pewexy odeszły w niepamięć. Dziś do sklepu może wejść każdy i kupić wszystko to, czego potrzebuje, również zabawki. Jesteśmy wręcz zalewani ogromnym wyborem łatwo dostępnych zabawek. Starsze pokolenia zarzucają dzisiejszym dzieciom, że nie doceniają tego, co mają. Pokoje wypełnione po brzegi zabawkami, a maluch marudzi, że nie ma się czym bawić? Czy faktem jest, że dzisiejsze zabawki cieszą mniej? A może to kwestia przesytu?

Więcej o: