Marina Łuczenko-Szczęsna o przyjściu córki na świat poinformowała dopiero kilka dni po fakcie. Wówczas para pokazała w mediach społecznościowych zdjęcie z porodówki i przy okazji dodała wzruszający wpis, w którym podziękowała zespołowi Szpitala im. Świętej Rodziny w Warszawie za opiekę i dyskrecję. Szczęśni zdradzili także, jak nazwali swoją córkę. Dziewczynka otrzymała bardzo oryginalne i nietypowe imię - Noelia.
Marina Łuczenko-Szczęsna chętnie dzieli się z fanami swoim macierzyństwem. Publikuje w sieci zdjęcia z rodziną i stara się odpowiadać na komentarze fanów. Niedawno dała im możliwość zadawania pytań. Jedna z internautek spytała matkę, czy drugi poród był łatwiejszy. Marina zdecydowała się na szczerą odpowiedź, w której wyjaśniła, że nie było jej łatwo. Bez owijania przyznała, że podczas połogu towarzyszył jej na tyle okropny ból, że momentami nie mogła wstać z łóżka. "Pierwszy poród skończył się awaryjnym cesarskim cięciem, o którym nic nie wiedziałam, ponieważ byłam przekonana, że uda mi się naturalnie urodzić. Niestety, nie udało się. To był okropnie ciężki poród, ale dość szybko doszłam do siebie. Przy drugim miałam już wskazanie na cesarskie cięcie, ale pierwszy tydzień był najtrudniejszym tygodniem mojego życia, jeżeli chodzi o moje samopoczucie. Nie mogłam wstać z łóżka, okropny ból, ale składa się na to wiele czynników" - odpowiedziała celebrytka.
Marina zdradziła również, że wcześniej wraz z mężem dokładnie zaplanowała przyjście na świat swojej córki za pomocą chińskiego kalendarza. Szczęśni wypróbowali metodę znaną od ponad 700 lat, której narzędzie jest oparte na chińskiej tradycji. Pozwala ono przewidzieć płeć dziecka na podstawie miesiąca poczęcia i wieku matki. Przy przecięciu tych dwóch wartości można znaleźć przewidywaną płeć dziecka. . - Noelka była zaplanowana według kalendarza chińskiego. Marzyliśmy o dziewczynce i się udało - przyznała Łuczenko-Szczęsna.