Na początku kwietnia polsko-brytyjska rodzina Clarke wraz z jedenaściorgiem dziećmi przeprowadziła się do Tajlandii. Dominika za pośrednictwem mediów społecznościowych relacjonuje na bieżąco, jak wygląda teraz ich nowe życie. Pokazali swój dom, opowiedzieli również o perypetiach związanych z wizą. Nie zabrakło także gorszych momentów, jak choroba dzieci. Teraz na szczęście czarne chmury odeszły i rodzina mogła w pełni zająć się swoimi sprawami. Ostatnio mama wybrała się na targ. Co kupiła?
Jak wygląda zwykły dzień u rodziny pięcioraczków z Horyńca po przeprowadzce do Tajlandii? W tygodniu jest wiele spraw do załatwienia i czasem, tak jak u wielu z nas, zwykle brakuje czasu. Jednak weekendy u tej rodziny to czas odpoczynku no i zakupów na lokalnym targu. "Tatuś ogarnia kuchnię. Maluszki jedzą śniadanko, a ja wybieram się na sobotnie zakupy. Wszyscy jeszcze śpią, więc idę zupełnie sama" – powiedziała Dominika Clarke w swoim filmie. W dalszej części nagrania pokazała również tajski targ, gdzie najczęściej robi zakupy dla 13-osobowej rodziny.
Kobieta szukała ziemniaków na pierogi, ale jej poszukiwania spełzły na niczym, zakupiła więc krewetki. Cena może nas zaskoczyć. "Zapłaciłam 14 zł za kilogram!" – dodała kobieta. Następnie pani Dominika udała się do europejskiego marketu, w którym można kupić m.in. ser na typowe kanapki, które jak się okazuje, nie są zbyt często serwowane w ich domu w Tajlandii. Rodzina coraz częściej kosztuje lokalnych przysmaków, chociaż od czasu do czasu tradycyjne dania z kuchni polskiej również u nich goszczą.
Rodzina Clarke lubi próbować nowości, ale jak się okazuje, nie stronią również od tradycyjnego polskiego jedzenia. Mama postanowiła zatem zrobić niespodziankę dzieciom i przygotowała pierogi (bez ziemniaków) oraz sernik na zimno. "Pierogi pierwszy raz w życiu wyszły mi okrągłe, kształtne, duże i smaczne. Bardzo szybko znikają" - mówi pani Dominika. Do sernika również ustawiła się kolejka chętnych.