Wiele rodzin z dziećmi chętnie wyjeżdża ze znajomymi i krewnymi, którzy też mają pociechy. Wówczas maluchy wspólnie spędzają czas i nie nudzą się tak szybko. Niekiedy okazuje się jednak, że dwie rodziny, które dotychczas świetnie się dogadywały...nie potrafią ze sobą wytrzymać, albo zaakceptować zachowania niektórych osób.
Opublikowaliśmy niedawno list naszej czytelniczki Joanny, która skarżyła się na wspólny wyjazd z sąsiadką. Panie wybrały się z pociechami do Bułgarii. Do czasu, gdy przebywały w hotelu i nie trzeba było ponosić dodatkowych kosztów, wyjazd był udany. "Schody" pojawiły się, gdy postanowiły wybrać się z dzieciakami na miasto. Chociaż sąsiadka była zamożna i dużo inwestowała w swój wygląd, pociechom wszystkiego odmawiała.
Zawsze miała zrobione paznokcie i rzęsy, a dzieciom żałowała na gofry i zjeżdżalnie. Ciągle tłumaczyła, że nie ma pieniędzy, a dzieci naprawdę nie miały jakiś wygórowanych zachcianek. Byłam zaskoczona, bo myślałam, że jest zupełnie inna (...). Nie chciałam, żeby jej dzieciom było przykro i najgorsze jest to, że sama zaczęłam odmawiać własnym rzeczy, na które w innych okolicznościach bym się zgodziła
- relacjonowała nasza czytelniczka. (Więcej o tym: "Pojechałam z sąsiadką na wczasy. Paznokcie i rzęsy zrobione, a dzieciom żałowała na gofry").
Pod artykułem pojawiło się sporo komentarzy. Okazało się, że u wielu osób "wspólne wyjazdy zweryfikowały znajomości" i często doprowadziły do ich zakończenia.
Jedna z naszych czytelniczek, po przeczytaniu historii Joanny i jej sąsiadki, postanowiła opowiedzieć o tym, co ją spotkało w trakcie wyjazdu ze znajomą.
Byłam ze znajomą na wczasach w Łebie. Ona kupowała sobie wszystko, co wpadło jej w oko - ubrania, torebki, biżuterię. Synowi przez cały pobyt kupiła jeden samochodzik za 5 zł. Jak poprosił ją o napój, to powiedziała, że zaraz będziemy w pensjonacie i napije się kompotu. Kupowałam rzeczy swojemu dziecku i jej małemu też, bo chyba serce by mi pękło
- opowiada kobieta. Przyznaje, że po tym wyjeździe zdecydowała się zakończyć tę znajomość. Wiele osób było oburzonych, słysząc o takich zachowaniach rodziców i nie potrafiło ich zrozumieć. "Jezus, to ja odwrotnie. Sobie nic, a dzieciom wszystko", "Nie rozumiem takich matek. Człowiek sobie czegoś żałuje, aby dziecku kupić" - pisały internautki.