We wtorek 9 lipca kierowca ciężarówki jadącej autostradą Interstate 10 zauważył raczkujące na poboczu dziecko. Mężczyzna natychmiast powiadomił policję. Szeryf Calcasieu Gary "Stitch" Guillory wkrótce poinformował, że dziecko trafiło do pobliskiego szpitala. Było gryzione przez owady, a jego stan okazał się stabilny. - Teraz jest bezpieczne i pod opieką władz - zapewnił.
Mundurowi od trzech dni poszukiwali maluszka. To brat czterolatka, którego ciało zostało znalezione w jeziorze, w pobliżu tej samej autostrady. Jak ustalili, chłopcy po raz ostatni byli widziani w sobotę wraz z matką - 25-letnią Aaliyah N. Jack z Lake Charles. Kobieta została aresztowana na terenie stanu Missisipi. Szeryf Guillory poinformował, że funkcjonariusze intensywnie pracują nad zebraniem wszelkich informacji, które pozwolą wyjaśnić całą tę sprawę i okoliczności śmierci starszego z chłopców.
- Patrzymy na to roczne dziecko jak na cud, dlatego że udało mu się przeżyć - przytacza słowa szeryfa Guillory'a portal USA Today News. Mężczyzna w czasie konferencji prasowej wyjaśnił, że chłopiec spędził przy autostradzie dwa dni, w czasie których był narażony na ulewny deszcz i silne wiatry, które w tamtym okresie przetoczyły się przez Luizjanę. - To dziecko spędziło dwa dni na poboczu autostrady! Dzięki Bogu, że kierowca ciężarówki je zauważył - dodał.
Chociaż opinia publiczna nie ma wątpliwości, że w tej sprawie winna jest matka, szeryf zaznaczył, że należy pamiętać o zasadzie domniemania niewinności i że kobiecie nie zostało jeszcze nic udowodnione. Roczny chłopczyk został już wypisany ze szpitala i trafił pod opiekę odpowiednich służb.