Tiktokerka Finleigh Powell @finleighpowell przyznała, że zabawki dla swoich dzieci znajduje na ulicy. Ostatnio trafiła na mały samochodzik, o którym od dawna marzył jej syn. Plastikowe auto było bardzo brudne, ale kobieta postanowiła zabrać je do domu i doczyścić. Poszczególnymi etapami prac podzieliła się w sieci. Dzięki odpowiednim środkom do sprzątania uporczywego brudu, bardzo szybko udało się doprowadzić zabawkę do stanu używalności. Syn tiktokerki uczestniczył w całym procesie czyszczenia samochodziku, a potem mógł cieszyć się nową zabawką, której od dawna pragnął. Finleigh Powel wyjawiła, dlaczego zabawki dla dzieci często bierze z ulicy.
Coraz większą popularnością cieszy się zwyczaj wystawiania na ulicę rzeczy, które mają zostać przekazane do kolejnego obiegu. Jak się okazuje, bardzo wiele osób z tego korzysta i "ratuje' takie przedmioty od tego, aby nie wylądowały na śmietniku. Finleigh Powell jest już w tym temacie prawdziwą ekspertką, bo często znajduje zabawki dla swoich dzieci na ulicy. Tym razem w jej ręce wpadł mały samochód do zabawy, o którym od jakiegoś czasu marzył jej syn. Stwierdziła, że nie ma się nad czym zastanawiać i przygarnęła zabawkę, która na pierwszy rzut nie była w najlepszym stanie. Samochód od dłuższego czasu stał na dworze i był bardzo brudny. Znajdowały się na nim także ptasie odchody.
Pewnie myślicie, że jestem okropną matką, ale mój dwulatek zawsze chciał mieć taki samochodzik. Czy może być coś lepszego niż znalezienie go zupełnie za darmo na ulicy
- stwierdziła Powell i od razu zabrała się do roboty. Jak przyznała, samochód był bardzo brudny, więc posłużyła się specjalistycznym sprzętem. W ruch poszła szorstka szczotka do prania dywanów, wiadro, gorąca woda i płyn do czyszczenia uporczywego brudu. Po półtorej godziny intensywnego szorowania, auto udało się doprowadzić do porządku.
Finleigh Powell przyznała, że stać ją na zakup samochodu dla syna, ale nie widzi sensu w bezsensownych wydatkach i dodatkowym zaśmiecaniu środowiska, skoro może przygarnąć takie same auto z ulicy. "Wiem, że po tym nagraniu będziecie mieć bardzo podzielone opinie i niektórym z was moje zachowanie nie wyda się właściwe. Mieliśmy w planach kupić synowi tę zabawkę, ale teraz zaoszczędzone pieniądze możemy przeznaczyć na coś innego, a ten samochodzik nie wylądował na wysypisku śmierci. Oszczędziliśmy nie tylko planetę, ale także konto bankowe. A koniec końców mój synek i tak jest szczęśliwy, a to jest w tym wszystkim najważniejsze. Jakie znaczenie ma to, skąd pochodzi zabawka? Zadowolenie mojego syna jest dla mnie najważniejsze - podkreśliła. W komentarzach internauci przyznali, że to dobry pomysł. Zwrócili uwagę na jeden ważny aspekt. "Nie ma w tym nic niewłaściwego. Twój syn będzie to pamiętał, kiedy będzie starszy. Jesteś krolową zero waste", "Według mnie jeśli zabawka nie jest bardzo zniszczona i zostanie odpowiednio oczyszczona, to jak najbardziej może służyć dalej", "Uczysz swojego syna bardzo ważnych rzeczy. Tego jak chronić środowisko, oszczędzać pieniądze i szanować przedmioty. Dobra robota!" - czytamy. Zgadzacie się z tymi opiniami?