"Wojna ręcznikowa" wakacyjną zmorą rodziców. "Kto nie zaklepie leżaka, ten koczuje z dziećmi"

Pojechała z dziećmi na wakacje do Egiptu. Miejscowy zwyczaj ją zaskoczył. "Około godziny 9, zjedliśmy śniadanie i zaczęliśmy szukać jakiegoś miejsca, w którym moglibyśmy się rozłożyć. Tu pojawił się problem. Okazało się, że wszystkie leżaki były zajęte. Nie chodzi o to, że ktoś na nich siedział, bo połowa była pusta. Po prostu na każdym leżały ręczniki, gazety lub czapki. Wtedy zrozumiałam, że ludzie w taki sposób zaklepują sobie miejsca. Gdy zrezygnowani chcieliśmy położyć ręcznik na ziemi, obsługa zwróciła nam uwagę" - twierdzi czytelniczka.

Wakacje już rozpoczęte, a przed wieloma rodzinami perspektywa letnich wyjazdów. Byli też tacy, którzy postanowili wyjechać na wcześniejszy urlop i zaplanowali wypoczynek na czerwiec. Dalekie podróże organizowane na własną rękę mogą okazać się wyzwaniem dla rodziców małych dzieci, dlatego wielu z nich decyduje się na zorganizowane wyjazdy. Wiele biur podróż oferuje wypoczynek w pięciogwiazdkowych resortach z basenami, z których można wykupić wycieczki do po popularnych miejsc turystycznych. Wśród Polaków dużą popularnością cieszą się Egipt, Turcja, Tunezja oraz Bułgaria. Komfortowe warunki, baseny i atrakcje dla dzieci, wyżywienie all inclusive brzmi kusząco. Część rodziców wyjeżdża w przeświadczeniu, że na miejscu nie spotkają ich żadne niedogodności, ale czy napewno?

"Wojna ręcznikowa" wakacyjną zmorą rodziców

Nasza czytelniczka Kamila była zachwycona, gdy tylko przyjechała do hotelu Hurghadzie. Egipt polecała jej koleżanka z pracy. "Pokoje duże i czyste, wszędzie baseny ze zjeżdżalniami i inne atrakcje dla dzieci. Widziałam, jak świecą im się oczy" - twierdzi. Jako, że na miejsce rodzina przybyła wieczorem, pierwszego dnia nie skorzystała jednak z tych atrakcji. Po rozpakowaniu udali się na kolację, a następnie przeszli po terenie obiektu. "Następnego ranka z pokoju wyszliśmy około godziny 9, zjedliśmy śniadanie i zaczęliśmy szukać jakiegoś miejsca, w którym moglibyśmy się rozłożyć. Tu pojawił się problem. Okazało się, że wszystkie leżaki były zajęte. Nie chodzi o to, że ktoś na nich siedział, bo połowa była pusta. Po prostu na każdym leżały ręczniki, gazety lub czapki. Wtedy zrozumiałam, że ludzie w taki sposób zaklepują sobie miejsca. Gdy zrezygnowani chcieliśmy położyć ręcznik na ziemi, obsługa zwróciła nam uwagę. Dzieci robiły się marudne, bo chciały na zjeżdżalnię, a ja obładowana plażową torbą, miałam wszystkiego dosyć" - twierdzi.

Zobacz wideo Polacy chcą prawa do przysposobienia dzieci dla par jednopłciowych – są badania

"Musieliśmy się dostosować"

Gdy następnego ranka sytuacja się powtórzyła, Kamila zrozumiała jedno. "Bez względu na to, jak bardzo nie podoba nam się ten zwyczaj, musimy się dostosować. Ktoś musi wstać o 7, pójść nad basen i położyć ręczniki na leżakach. Jeżeli się tego nie zrobi, trzeba będzie później obchodzić baseny i polować na moment, w którym ktoś raczy zwolnić miejsce. To jeszcze bardziej uwłaczające. Dzieciaki tego nie odczuły, bo wstawaliśmy ja albo mąż, ale taka zaklepywanka to dramatyczny zwyczaj" - podsumowuje. Zjawisko o którym opowiedziała nam czytelniczka jest popularne także w innych resortach. Na TikToku można znaleźć liczne filmiki, na których udokumentowano "ręcznikową wojnę". Widać na nich, jak o 7 trudno znaleźć wolne miejsce nad basenem, a niektórzy internauci wstali o świcie, by nagrać plażowiczów, którzy pomknęli, by zająć miejsce.

Więcej o: