Dieta Polaków bardzo zmieniła się na przestrzeni lat. Za czasów naszych babć na stołach królowały przede wszystkim typowo polskie potrawy bogate w nabiał i mięso np. kotlety schabowe, zrazy, pieczenie, różnego rodzaju zupy, czy pierogi obficie polane masłem. Dziś na wyciągnięcie ręki mamy dania z całego świata. Z dostępnych w sklepach produktów z łatwością przygotujemy egzotyczne potrawy, a aby zamówić sushi, czy ramen wystarczy kilka kliknięć w odpowiedniej aplikacji. Oprócz upodobań smakowych zmieniła się także świadomość ludzi w kwestii zdrowego odżywiania.
Obecnie wiele osób ćwiczy, korzysta z ułożonych przez dietetyków jadłospisów, a także podejmuje decyzje o przejściu na dietę wegetariańską lub wegańską. Ten trend promuje także wiele osób publicznych, które chętnie obserwują nastolatkowie. Okazuje się, że schabowe wcale nie są już podstawą większości niedzielnych obiadów w polskich domach. Nasz czytelnik Piotr przyznaje, że wcale nie był zaskoczony, gdy jego piętnastoletnia córka postanowiła przejść na weganizm. "Początkowo myślałem, że to tylko chwilowe. W domu pojawiły się nowe produkty, mleka kokosowe, jakieś warzywa i sojowe serki, których wcześniej nie widziałem. Córka często naśladowała różne celebrytki, a potem mijał jej zapał. W tym przypadku też zainspirowała ją gwiazda, która jest weganką" - tłumaczy. Wbrew temu, co myślał mężczyzna, mijały kolejne miesiące, a córka nie rezygnowała z diety. "Najbardziej zaskoczyło mnie jednak, kiedy żona oznajmiła, że również zrezygnuje z produktów odzwierzęcych" - dodaje.
Od kilku tygodni kobieta nie smaży ulubionych kotletów męża i nie gotuje zup na mięsie. "Raz podała jakiś krem na mleku kokosowym. Innym razem tofu z ryżem. Zjadłem, ale to nie moja bajka. Do tej pory żona gotowała obiad dla całej rodziny i wszystko mi smakowało. Teraz, za sprawą córki dużo się zmieniło" - mówi zrezygnowany. Piotr nie planuje dopasować się do nowych nawyków żywieniowych reszty rodziny. Jak sam przyznaje, nie jest jednak najlepszym kucharzem. "Kupuje sobie gotowe kotlety z marketu, parówki, pierogi z mięsem. Niby nikt nie patrzy na mnie wilkiem, jak siadam do stołu ze swoim obiadem, ale czuję się jak wyrzutek. Córka tłumaczy, że to dobre dla zwierząt. Rozumiem, ale cicho liczę, że kiedyś wrócą do starych nawyków lub pozwolą sobie na małe odstępstwa" - podsumowuje.