• Link został skopiowany

Chrzest na koloniach budził postrach dzieci. "Bieg przez pokrzywy, klękanie na szyszkach, jedzenie mazi"

Dawniej jednym ze stałych elementów obozów czy kolonii był chrzest. Poddawano mu dzieci, które po raz pierwszy wyjechały na wakacje bez rodziców, za to w gronie rówieśników. Dziś ten rytuał odchodzi w zapomnienie, ale u tych, którzy go przeżyli, wspomnienia są wciąż żywe.
Kolonijne chrzty wywoływały traumę i doprowadzały do łez. 'Całuj kolana Neptuna, głupi ćwoku'
archiwum prywatne

Nadchodzące wielkimi krokami wakacje to dla dzieci w wieku szkolnym dwumiesięczna przerwa od nauki. W tym roku wakacje trwają aż 72 dni. Rodzice starają się w aktywny i atrakcyjny sposób wypełnić im ten czas, ale mało kto może sobie pozwolić na to, żeby dziecko spędziło całe dwa miesiące poza domem. Niektórym na ratunek przychodzą dziadkowie, inni decydują się na opłacenie półkolonii, których oferta z roku na rok jest coraz bardziej atrakcyjna. Są też i tacy, którzy wysyłają pociechy na tzw. lato w mieście, czyli wakacyjne dyżury opiekuńcze organizowane w niektórych miastach. 

Zobacz wideo Takich imion nie możesz nadać dziecku w Polsce

Dziecko jedzie na kolonie

Nie wszystkich stać na wakacje. Niektórzy po przeliczeniu dochodzą do wniosku, że najtaniej jest wyjechać z rodziną za granicę, na wczasy all inclusive organizowane przez biuro podróży. Wielu rodziców mimo wszystko decyduje się wysłać dzieci na kolonie lub obóz, wiedząc doskonale, jak dużą atrakcją i ważnym przeżyciem jest wypoczynek z dala od rodziców w grupie rówieśników. Organizowane dziś kolonie lub obozy zmieniły się znacznie od czasów, kiedy sami w nich uczestniczyliśmy, jednak wiele elementów pozostało niezmienionych przez lata. Jednym z nich jest tradycyjnie organizowany chrzest dla tych uczestników, którzy wyjechali samodzielnie po raz pierwszy. 

Chrzest na koloniach nie każdemu się podobał

Chrzest to rodzaj inicjacji, powitanie dzieci w gronie tych, które są już na tyle duże i samodzielne, że doskonale radzą sobie bez rodziców. Chrzty zwykle organizują najstarsi uczestnicy wyjazdu, którzy takie doświadczenie mają już za sobą, a polegają one na poddaniu różnym próbom najmłodsze koleżanki i kolegów. Jedna z użytkowniczek TikToka tak wspomina to wydarzenie: "U mnie na jednych koloniach na chrzcie był bieg przez pokrzywy, potem bili cię tymi pokrzywami, były jakieś obrzydliwe mazie do jedzenia, klękanie na szyszkach. To jest jakiś sadyzm! Czy też was tak teraz maltretują?"

Pod jej nagraniem pojawiło się wiele komentarzy użytkowników, którzy tak wspominali swój chrzest w dzieciństwie: "Chrzest na obozie harcerskim. Popłakałam się dwa razy"; "Złe wspomnienia"; "Malowali twarz farbami nie do twarzy i to się nie chciało zmyć"; "Trzeba było zjeść surowe jajko"; "Ja na moim musiałam na kolanach się czołgać po drodze z kamieni. Doszliśmy do miejsca chrztu z zasłoniętymi oczami, na bosaka przez las. Bili nas gałązkami".

Chrzest na koloniach. Łatwo przesadzić

Chociaż organizacja takich wydarzeń jak chrzest na obozie lub koloniach odbywa się zwykle pod nadzorem opiekunów, nie wszystkim uczestnikom się to podoba, niektórzy zachowują traumatyczne wspomnienia przez długie lata, gdy zabawa wymknie się spod kontroli. "Kiedy jeździłem jako opiekun na kolonie, trzeba było pilnować starsze dzieciaki, żeby za bardzo nie zmaltretowały tych młodszych. Tym bardziej że czasem te młodsze dzwoniły potem na skargę do rodziców i były pretensje" - wspomina Piotr (nazwisko do wiadomości redakcji), który kilkukrotnie wyjeżdżał na obozy sportowe dla dzieci w charakterze opiekuna. "Ten zwyczaj już powoli umiera, a szkoda" - dodaje.

Uratujmy szkołę Kiry w Polsce. Tej w Ukrainie już nie ma.

Gazeta.pl i Ukrayina.pl są partnerami medialnymi zbiórki Fundacji PCPM na przetrwanie Centrum Edukacji dla kilkuset dzieci uciekających przed wojną. Wesprzyj na pcpm.org.pl/szkola.

Więcej o: