Zobaczyła rachunek za lody i zaniemówiła. "Przecież nie mieszkamy w Warszawie!"

Piękna pogoda zachęca do spacerów, wycieczek, jazdy na rowerze i oczywiście wyjść na lody. Ceny z roku na rok są coraz wyższe, a gramatura jakby coraz niższa. Paragon grozy zobaczyła niedawno także matka z Białegostoku.

W końcu nadeszły długo wyczekiwane, ciepłe i słoneczne dni. Większość stara się z nich korzystać. Dlatego nawet w tygodniu parki, place zabaw i inne tego typu miejsca są przepełnione. Nie ma co się dziwić, że wiele osób otwiera w tym miejscu swoje biznesy.

Zobacz wideo

Jedną z podstawowych letnich atrakcji są rzecz jasna budki z lodami. Już od kilku tygodni można zobaczyć przy nich kolejki, głównie rodzin z dziećmi. Nie ma chyba malucha, który nie lubiłby zimnego przysmaku. Jak się jednak okazuje, ten z roku na rok jest coraz droższy.

Mama zabrała dzieci na lody. Była w szoku, widząc cenę

Napisała do nas Monika. Kobieta z rodziną mieszka w Białymstoku. Jak sama przyznaje, bardzo lubi swoje miasto. Zawsze jednak panowało przekonanie, że życie tu jest tańsze niż w dużych miejscowościach i na pewno spokojniejsze. Ostatnio, jeśli chodzi o pierwszą z kwestii, nabrała jednak pewnych wątpliwości.

Zrobiło się ciepło, więc zabraliśmy po południu dzieciaki na rowery do parku. Krzyś i Kasia dzielnie pokonali te kilka kilometrów, oczywiście nie ma co się oszukiwać, wiedzieli, że na końcu drogi na pewno dostaną lody.

- opowiada kobieta. Gdy rodzina przyjechała do parku, zaczęła się rozglądać za lodziarnią. Wybór był spory, od kilku budek stacjonarnych, po lodziarnie na rikszach czy specjalnych wózkach.

Niektóre stoiska oferowały lody naturalne, inne jakieś nietypowe smaki, które wręcz ciężko sobie wyobrazić. Moje dzieci jednak lubią klasyczne, czyli śmietankowe i czekoladowe. Zamówiłam im po jednej porcji, zakładając, że będzie ona dość spora. Byłam w szoku, moje dzieciaki dostały dwie mikrogałeczki, za które zapłaciłam 16 zł! Tyle kasy, za malusieńkiego loda? Przecież nie mieszkamy w Warszawie!

- relacjonuje młoda mama. Nie ukrywa, że dzieci również były zawiedzione, bo "nie dało się zaspokoić apetytu na lody taką porcyjką".

Fot. Michał Ryniak / Agencja Wyborcza.pl

Zapytaliśmy rodziców o ceny lodów. Wielu jest oburzonych

Postanowiliśmy popytać rodziców o to, czy zauważyli, że w ostatnich latach ceny lodów drastycznie wzrosły. Wielu z nich przyznało, że tak. Niektórzy zwrócili uwagę na jeszcze jeden problem

Ceny rosną, lody maleją. Teraz wyjście na lody z rodziną to dość droga wyprawa, bo trzeba na nie wydać kilkadziesiąt złotych. Moim zdaniem to przegięcie. Doszło do tego, że żona sama zaczęła robić domowe lody i kupuje do nich wafelki. Wychodzi dużo, dużo taniej

- opowiada Tomasz, tata Frania i Zosi. "Lodową drożyznę" krytykuje też Gosia, mama Stasia, Antka i Hani: - Kiedyś gałka loda kosztowała jakieś grosze, teraz jest niesamowicie droga. Nie oszukujmy się, wiadomo, że ceny rosną itp. ale żeby malutka gałeczka w kosztowała 8 zł, to jest przegięcie. Nie jest warta tej ceny, a najgorsze jest to, że my, rodzicie i tak kupujemy, bo mam w parku dziecku loda żałować? I błędne koło się kręci, taka prawda. Gdyby ludzie nie kupowali, to sprzedawcy musieliby ich zachęcić np. niższą ceną.

Czy uważacie, że ceny lodów, które są sprzedawane w parkach i innych tego typu miejscach, są zbyt wysokie? Dajcie nam znać w komentarzach lub na adres edziecko@agora.pl

Więcej o: