Po drugiej ciąży mąż zmienił się o 180 stopni. "Praca była wymówką"

Wspólny czas skurczył się do godziny, dwóch dziennie. Czasem obejrzymy jakiś film na Netfliksie. O ile nie zasnę w połowie zmęczona 15-godzinnym dniem, a on nie będzie ślęczeć przed służbowym laptopem. Nawet seks stał się unikatem - zwierza się załamana mama dwóch córek.

Wymarzyli sobie dwójkę dzieci - najlepiej dziewczynki, pracę, dom, siebie samych i życie, jakim żyją już przeszło 10 lat. Powinni skakać z radości i doceniać każdy dzień, a jednak jest inaczej. Po drugim porodzie mąż zmienił się o 180 stopni. Uciekał w pracę, ciągle jest zmęczony, nie czuje potrzeby bycia blisko z rodziną. "Mam 32 lata, czy tak wygląda rzeczywistość każdej matki i żony?" - pyta autorka listu skierowanego do serwisu onet.

Prowadzili życie o jakim marzyli jeszcze przed ślubem. Po drugim porodzie wszystko się zmieniło

Znają się już 10 lat, małżeństwem są zaledwie 3. Kobieta zaszła w pierwszą ciążę w wieku 29 lat. Urodziła wymarzoną dziewczynkę. "Wstawał do Hani w nocy, zajmował się nią w weekendy, żebym ja mogła odespać nocne karmienia. Między drzemkami córki znajdowaliśmy czas nawet na randki. Nie miałam powodu do narzekań" - mówi i dodaje, że zawsze mogła na niego liczyć, bez znaczenia o co chodziło. Czuli się jeszcze bardziej szczęśliwi, gdy udało im się zajść w drugą ciążę. Niestety powrót do formy po cięciu cesarskim był koszmarem. Kobieta wspomina, że wszystko ją bolało, ale o pomoc musiała prosić teściową, męża nigdy nie było w domu.  

"Odkąd mamy dzieci, nasze małżeństwo nie istnieje"

Zaczęły się wymówki, zasłanianie się pracą i zmęczeniem Mąż coraz mniej czasu spędzał z własnymi dziećmi, żoną zresztą też. Teściowa nie raz słyszała kłótnie między nimi, ale twierdzi, że wszyscy młodzi rodzice przez to przechodzą. Winne temu są ząbkowanie, kolki, niewyspanie i szereg innych spraw związanych z codziennością i wychowaniem dzieci. Ale gdzie czas dla siebie samej, na randki we dwoje i pielęgnowanie małżeńskich uczuć - pyta kobieta. 

Marzę o normalności - szczerej rozmowie o naszym związku, czułości, którą zastąpiła rutyna. Odkąd mamy dzieci nasze małżeństwo praktycznie nie istnieje. Rozmawiamy tylko, gdy musimy. Częściej się kłócimy. Oczywiście o wychowanie dzieci. One też czują nasze emocje. Widzą i słyszą nasze kłótnie.
Zobacz wideo

- zwierza się mama dwójki dziewczynek. 

Kobieta ma już tego dość, choć nie wie co ma myśleć. Czy rzeczywiście, gdy w domu pojawiają się dzieci małżeństwo przestaje istnieć? Czy tak już wygląda codzienność, że mijają się tylko między sobą, nie ma uczuć, a rozmowy ograniczone są do minimum i zwykle poruszają tematy wyłącznie związane z dziećmi. "Czy ja przesadzam?" - pyta zrozpaczona kończąc swój list.

Więcej o: