Zawód kierowcy autobusu z pewnością nie należy do najłatwiejszych. Są oni przecież odpowiedzialni za wszystkich, których przewożą. A pasażerowie też bywają różni i nie zawsze stosują się do zasad bezpieczeństwa.
W komunikacji miejskiej często dochodzi do różnych zdarzeń, nie zawsze przyjemnych. Czasem winny jest kierowca, a czasem pasażer. Jeden i drugi powinien jednak pamiętać o wzajemnym szacunku i respektowaniu zasad oraz przepisów.
Napisała do nas Malwina, która kilka dni temu była świadkiem nieprzyjemnej sytuacji, jaka miała miejsce w autobusie komunikacji miejskiej. Z pojazdu została wyrzucona młoda kobieta z dzieckiem. Powód? Przewożony rowerek.
Jestem wstrząśnięta tym, co ostatnio widziałam. Do autobusu wsiadła kobieta (prawdopodobnie mama) z około sześcioletnim dzieckiem. Mieli ze sobą rower chłopca. Nie zdążyli zająć miejsc, gdy kierowca zaczął do nich krzyczeć "proszę wyjść z tym rowerem!", był przy tym bardzo nieprzyjemny, w sumie darł się tak, że słyszał go cały autobus
- opisuje nasza czytelniczka. Przyznaje, że kobieta z chłopcem byli zaskoczeni, jednak bez słowa szybko opuścili pojazd. "Było widać, że tej mamie zrobiło się strasznie wstyd, a synek nie rozumiał, dlaczego muszą wysiąść, skoro dopiero co wsiedli. Dopytywał go, dlaczego nie jadą dalej, miałam wrażenie, że zaraz się rozpłacze. Kobieta coś mu szeptała na ucho, ale nie słyszałem co" - dodaje.
Nasza czytelniczka nie ukrywa, że jest oburzona całym zajściem. Wyjaśnia, że w autobusie nie było tłumów i niewielki rower dziecka nikomu nie przeszkadzał.
Wiele osób komentowało całą sytuację, wszyscy byli w szoku, że kierowca tak się zachował. Serio, ten rower nie przeszkadzał kompletnie nikomu, to była godzina, kiedy nie było tłumów. Nie wiem, ja w ogóle się zastanawiam, jak tak można... Strasznie mi się szkoda zrobiło tej mamy, może jej syn nie dał rady już jechać na rowerze i co ma zrobić? Bardzo, bardzo mną to wstrząsnęło
- relacjonuje Malwina. Przyznaje też, że spisała numery autobusu i poważnie zastanawia się nad napisaniem jakiegoś zażalenia na kierowcę, ponieważ uważa, że takich sytuacji nie powinno być.
Wiele osób zastanawia się, czy kierowca miał prawo wyprosić matkę z dzieckiem z powodu rowerka.
W komunikacji miejskiej możesz przewozić rower. Pamiętaj, że przewóz roweru to przywilej, który powinien być wykorzystywany w wyjątkowych okolicznościach, takich jak awaria jednośladu czy załamanie pogody. Właściciel roweru jest zobowiązany do zwolnienia miejsca zajmowanego przez rower na każde żądanie pasażera poruszającego się na wózku inwalidzkim lub osoby z wózkiem dziecięcym
- czytamy na stronie warszawskiego urzędu miasta. Są jednak sytuacje, gdy z rowerem jechać nie można. Jakie? Tu już sprawa nie jest taka oczywista, ponieważ jak napisano w dalszej części komunikatu "w trosce o zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim pasażerom (również rowerzystom), obsługa pojazdu, nadzór ruchu czy kontrolerzy biletów mogą wydawać stosowne wskazówki, którym pasażerowie powinni się podporządkować".
Oznacza to, że może się zdarzyć sytuacja, że kierowca poprosi nas o opuszczenie autobusu, do którego wsiedliśmy z rowerem.
Komunikacja miejska powinna służyć do przewozu rowerów w awaryjnych sytuacjach, nie zaś do codziennych dojazdów lub wieloosobowych wycieczek. Jeżeli chcesz łączyć przejazd rowerem z innymi środkami transportu miejskiego, rozważ użycie Veturilo lub pozostawienie roweru przy stojaku na węźle przesiadkowym
- napisano na stronie urzędu.
Wynika z tego, że kierowca faktycznie mógł wyprosić matkę, która wsiadła na z dzieckiem i jego rowerem do pojazdu. Czy jednak faktycznie powinien to zrobić, skoro jednoślad (jak twierdzi nasza czytelniczka) nikomu nie przeszkadzał, a w pojeździe było dużo miejsca?