Ile trwał najdłuższy poród na świecie? Ta 17-latka męczyła się ponad dwa tygodnie, zanim została mamą

Ile konkretnie trwa poród? Kilka minut? Kilka godzin? Dobę? A może dłużej? W przypadku tej 17-letniej dziewczyny przyjście dziecka na świat zajęło ponad dwa tygodnie. Jakim cudem? Wszystko przez pewne niedopatrzenie personelu medycznego.

U każdej kobiety poród ma inną długość. Jedne panie są w stanie powić pociechę w zaledwie kilka minut, podczas gdy inne muszą męczyć się od kilku do nawet kilkudziesięciu godzin. Głównie przez różne powikłania. Jednak to wciąż nic w porównaniu z najdłuższym porodem na świecie. Przeżyła go 17-letnia Brytyjka Amy Buck, która poczuła charakterystyczne skurcze, gdy była w 19. tygodniu ciąży. Wówczas nie przypuszczała, że poród będzie trwał aż 15 dni, a wszystko przez to, że pielęgniarki zignorowały jej objawy. 

Zobacz wideo

Rodziła ponad dwa tygodnie. Wszystko przez niedopatrzenie personelu

Jak podaje dailymail.co.uk, 17-letnia Amy poczuła silny ból brzucha wywołany skurczami macicy, gdy była w 19. tygodniu ciąży. Zgłosiła się wówczas do szpitala Royal Lancaster Hospital, gdzie pielęgniarki uznały te symptomy za zwykłe objawy ciążowe i odesłały nastolatkę do domu. Niestety nie miały racji, a objawy nie tylko nie ustąpiły, ale doszły też nowe - uderzenia gorąca i zadyszka. Na początku Amy uznała, że po prostu tak ma być, ale po 15 dniach się poddała, zmęczona ciągłym bólem, i znów zgłosiła się do szpitala. Tam w końcu poznała diagnozę - poród. I to jak się okazało, najdłuższy na świecie. 

Najdłuższy poród na świecie. Trwał 15 dni, a zapoczątkowało zakażenie macicy

Gdy Amy znów znalazła się w szpitalu z powodu bolesnych skurczów macicy, została dokładnie zbadana i okazało się, że rodzi. A gdy medycy zajrzeli do jej karty, wyszło na jaw, że rodzi już od dwóch tygodni. Wszystko przez to, że wcześniej częściowo odeszły jej wody płodowe, czego nikt nie zarejestrował, a co doprowadziło do zakażenia macicy. Dlatego nastolatka odczuwała silne bóle, a to w konsekwencji skończyło się rozszerzeniem szyjki macicy i w końcu rzeczywistym porodem. W momencie wykonywana badań nastolatka miała już skurcze co półtorej minuty, a pięć minut później urodziła chłopca, któremu nadała imię Daniel. Na szczęście maluch przyszedł na świat zdrowy, a jego mamie również nic się nie stało. Jedynie lekarze zastanawiają się, jak doszło do zignorowania objawów zakażenia, które powinno zostać zdiagnozowane, gdy Amy była w szpitalu po raz pierwszy. 

Więcej o: