To, w jaki sposób kobieta rodzi, wciąż jest szeroko komentowane. Głos zabierają nasi najbliżsi, ale również osoby zupełnie przypadkowe. Wielu ludzi w okropny sposób traktuje kobiety, które swoje dzieci na świecie powitały dzięki cięciu cesarskiemu. Ich zdaniem, nie mogą one mówić o porodzie, a o "wydobycinach", dodają często, że to pójście na łatwiznę i od samego początku tworzenie zaburzonej relacji z własnym dzieckiem. To bardzo krzywdzące. Tym razem głos w temacie postanowił zabrać ksiądz.
Sebastian Picur, to ksiądz, który doskonale znany jest ze swojej aktywności w mediach społecznościowych. Zabiera głos nie tylko w tematach ściśle związanych z kościołem, nie boi się także pytań trudnych i związanych z szeroko pojętym życiem. Niedawno postanowił odnieść się do bardzo ważnego tematu, jaki został poruszony w programie Agaty Młynarskiej - "Konfrontacje Agaty", emitowanym na kanale TVN Style. Wówczas jedna z zaproszonych pań, doula, stwierdziła, że "mamy, które miały cesarskie cięcie tak naprawdę nie urodziły i są gorsze, nie są w pełni kobietami".
Bez względu na to, czy kobieta urodziła w sposób naturalny, czy przez cesarskie cięcie, każda kobieta ma tę samą godność, wartość, piękno i prawo do szacunku.
- skomentował ksiądz Sebastian.
Do słów zaproszonej "ekspertki" do programu Agaty Młynarskiej odniosło się Stowarzyszenie Doula w Polsce. "Doule zrzeszone w naszym Stowarzyszeniu cechuje empatia, wrażliwość, uważność, czyli wszystko to, co nie pozwala nam zgadzać się na różnicowanie kobiet względem wyborów, jakie dla siebie czynią. Szanujemy każdą kobietę i każdy jej wybór na drodze macierzyństwa: towarzysząc w porodzie taką drogą, jaką kobieta wybrała (a nie my), towarzysząc w połogu, laktacji i okresie wczesnego macierzyństwa wspierając ją w osobistych wyborach (a nie oceniając)" - podkreślili. Dodano również, że doule są dla mam, mają pomagać, wspierać i być otuchą, nie inaczej.
To bardzo przykry przykład, który pokazuje, ile w naszym społeczeństwie krytyki, jadu, nienawiści oraz niezdrowej zazdrości i rywalizacji, i to między samymi kobietami. A gdzie wsparcie i pomoc? Zmagamy się z tymi samymi problemami, nasza codzienność wygląda podobnie, jak długo jeszcze kobieta kobiecie będzie wilkiem?