Elektroniczne nianie to częsty gadżet wybierany przez rodziców. Dzięki nim, gdy jesteśmy w innym pomieszczeniu niż dziecko, w szybki i łatwy sposób możemy sprawdzić czy wszystko jest w porządku, czy dziecko śpi, czy nie zagraża mu niebezpieczeństwo itp. Niestety elektronicznie nianie to również powód szybszego bicia serca rodziców ze strachu, poczucia przerażenia i horroru na wyciągnięcie ręki. Przekonała się o tym Ashley Meredith i choć kobieta za wszelką cenę próbuje wytłumaczyć racjonalnie to, co jej się przydarzyło, czuje że robi to na próżno.
Na krótko przed nagraniem filmiku, kobieta przeprowadziła się do nowego domu, razem ze swoją całą rodziną. Ashley korzysta z elektronicznej niani, przede wszystkim po to, by kontrolować czy dziecko w swoim pokoju jest bezpieczne. Kamerka, z której korzysta kobieta działa w ten sposób, że oprócz możliwości podglądania obrazu w dowolnym momencie, kobieta dostaje powiadomienie na swój telefon, gdy urządzenie wykryje jakiś ruch. Pewnego dnia, gdy cała rodzina przebywała poza domem, nagle na telefon kobiety przyszło zdjęcie z kamerki.
"Cała moja rodzina była ze mną. W domu nie powinno nikogo być. To wyraźnie twarz… i to nie jest moje dziecko. Nie mam pojęcia, kto to jest" - mówi kobieta na nagranym filmiku i zastanawia się o co może chodzić. Na zdjęciu widzi włosy i oczy, ale zdjęcie, jako jedyne spośród wszystkich, które ma, nie daje się odtworzyć w formie wideo.
Ashley starała się podejść racjonalnie do tematu i tłumaczyła sobie, że to mogło być spowodowane jakąś niespodziewaną i nagłą usterką urządzenia. Internauci podają w wątpliwość argument kobiety i zapewniają, że już dawno wyprowadzili by się z tego domu. Pojawiły się jednak głosy, które próbowały uspokoić innych, wyjaśniając, że niektóre nianie mogą łączyć się ze sobą i jeśli to nie była usterka, to urządzenie kobiety mogło odebrać obraz przekazany z podobnego urządzenia znajdującego się w pobliżu.
Jak myślicie, czy to możliwe?