Dwie dziewczynki próbowały uciec z domu dziecka w Warszawie. "Złamały kręgosłupy"

Kilka dni temu w warszawskim domu dziecka doszło do dramatycznej sytuacji. Dwie mieszkające tam nastolatki chciały uciec. Postanowiły wyskoczyć z okna, narażając swoje życie i zdrowie. Okazuje się, że to nie pierwsza taka sytuacja, jaka miała miejsce w tej placówce.

W niedzielę (21 kwietnia) w domu dziecka na warszawskim Żoliborzu doszło do niebezpiecznego zdarzenia. Dwie mieszkanki placówki w wieku 14 i 17 lat postanowiły uciec przez okno. Wyskoczyły z pierwszego piętra i odniosły w związku z tym dość poważne obrażenia. Okazuje się, że to nie pierwsza niepokojąca sytuacja, jaka miała miejsce w tej placówce. 

Zobacz wideo Rozmawiamy z najpopularniejszym nauczycielem w Polsce Marcinem Józefaciukiem o edukacji, pieniądzach i nowych wyzwaniach

Nastolatki chciały uciec z domu dziecka. Jedna była reanimowana

Jak podaje "Gazeta Wyborcza" jedną z nastolatek trzeba było reanimować. Dziewczyna dostała urazu kręgosłupa. Jej koleżanka była przytomna, jednak jak się okazało - zażywała wcześniej alkohol. Nie wiadomo dokładnie, co kierowało uciekinierkami.

Obie były pod wpływem alkoholu, a być może także innych substancji psychoaktywnych i postanowiły w nocy uciec z placówki, skacząc z balkonu. Mają złamane kręgosłupy, na szczęście nie ma paraliżu. Starsza już wróciła do placówki, młodsza być może wróci w piątek

- powiedziała "Gazecie Wyborczej" osoba, która ma znać sytuację, jaka panuje w warszawskim domu dziecka.

Dom dziecka będzie miał kontrolę

Z powodu zaistniałej sytuacji do warszawskiego domu dziecka została skierowana dodatkowa kontrola. Podczas niech ma zostać ustalone, dlaczego dwie młode dziewczyny chciały uciec i w tym celu zdecydowały się wyskoczyć z okna. Niepokojące jest bez wątpienia to, że takie przypadki podobno już zdarzały się w placówce.

Radiowóz. Zdjęcie ilustracyjne
Radiowóz. Zdjęcie ilustracyjne Fot. Robert Robaszewski / Agencja Wyborcza.pl

Okazuje się, że w tej samej placówce, zaledwie pół roku temu, 13-latka postanowiła odebrać sobie życie. Wówczas światło dzienne miało ujrzeć wiele nieprawidłowości, w efekcie zwolnione zostały dwie pracownicy. Podobno w domu dziecka dochodziło do aktów przemocy.

Psycholog skierowany po tragedii do opieki nad pozostałymi wychowankami usłyszał od nich o stosowaniu przemocy przez opiekunów. Miejskie Biuro Pomocy i Projektów Społecznych zleciło kontrole we wszystkich placówkach, które mu podlegają. Chodziło o sprawdzenie, czy dzieci czują się bezpiecznie i czy przestrzegane są procedury ich ochrony przed krzywdzeniem przez pracowników. Wciąż nie znamy jej wyników

- informuje "Gazeta Wyborcza". Podaje także, że w ciągu zaledwie ostatnich 5 lat, w placówkach opiekuńczo-wychowawczych, które podlegają miejskiemu ratuszowi miały miejsca aż 46 próby samobójcze.

Potrzebujesz pomocy?

Jeśli potrzebujesz pomocy, codziennie przez całą dobę możesz zadzwonić na Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży, pod bezpłatnym numerem telefonu 116 111. Swój problem możesz też opisać w wiadomości.
Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę oprócz konsultacji dla najmłodszych, oferuje też pomoc rodzicom i nauczycielom, którzy obawiają się o bezpieczeństwo swoich podopiecznych. Więcej informacji znajdziesz na stronie fundacji.
Pod tym linkiem: Życie warte jest rozmowy, znajdziesz więcej informacji, jak pomóc sobie lub innym, oraz kontakty do organizacji pomagających osobom w kryzysie i ich bliskim.
Jeśli w związku z myślami samobójczymi lub próbą samobójczą występuje zagrożenie życia, w celu natychmiastowej interwencji kryzysowej, zadzwoń na policję pod numer 112 lub udaj się na oddział pogotowia do miejscowego szpitala psychiatrycznego.

Więcej o: