Każdy rodzic cieszy się, gdy jego dziecko zaczyna robić coś samodzielnie. Ubieranie się, przebieranie, wiązanie butów, mycie - to wszystko pokazuje im, jak ich syn bądź córka rosną i nabywają nowe umiejętności.
Czasem jednak należy być wyczulonym na niektóre kwestie. Dentystka uczula na powszechny błąd, który może potem przyczynić się do próchnicy czy problemów z uzębieniem dziecka. A dałoby się tego uniknąć.
Dziennikarka i prezenterka Ula Chincz znana jako @ulapedantula, która radzi, m.in. jak uporządkować mieszkanie, garderobę, szafę i dzieli się wieloma przydatnymi trikami, ostatnio w mediach społecznościowych poruszyła ważny problem, który dotyczy dzieci. Jej kanał na YouTube jest subskrybowany przez ponad 300 tys. osób.
Pokazała synka, który myje zęby. Chłopczyk stoi w piżamce na specjalnym stołeczku i przygotowuje się do porannej toalety.
Ja się pytam, kiedy te dzieci tak szybko rosną, że same zęby rano myją...
- podpisała zdjęcie dziennikarka. Co ciekawe, niedługo potem zamieściła na swoim profilu wiadomość, którą dostała od dentystki: "Hej. Jestem dentystką dziecięcą i proszę o niepropagowanie samodzielnego mycia zębów w tak młodym wieku. Dzieci do 7-8 roku życia powinny być nadzorowane/wspomagane przez rodziców. W Polsce prawie 60 proc. trzylatków ma próchnicę. Jest to zależne od wielu czynników, ale mycie jest jedną z podstaw" - czytamy w przesłanej do Uli Pedantuli wiadomości.
Dziennikarka postanowiła się odnieść do tego, co napisała do niej dentystka. I przyznała jej absolutną rację, mając świadomość, że jej wpisy są czytane przez tysiące osób i ostatnia wiadomość mogłaby zostać źle odebrana.
Hej, niby niewinne zdjęcie, ale w sumie racja, więc wyjaśniam: Robert myje zęby samodzielnie, a rodzic poprawia
- napisała Ula Chincz. Trzeba przyznać, że ważne jest to, że nie zbagatelizowała otrzymanej informacji i doprecyzowała swój wcześniejszy wpis.
Niestety okazuje się, że wielu rodziców nadal nie wie, jak powinna wyglądać codzienna higiena jamy ustnej i na czym polega profilaktyka próchnicy, czy wad zgryzu.
Joanna Wolińska, dentystka z Wrocławia, która przyjmuje pacjentów "od pierwszego ząbka", jakiś czas temu mówiła nam o potrzebie edukowania nie tylko dzieci, ale i rodziców. Uczula, by pierwsza wizyta w gabinecie stomatologicznym odbywała się, gdy dziecko jest jeszcze bardzo małe. Taka pierwsza wizyta, to tak naprawdę nie jest wizyta dla nich, a dla ich opiekunów. "Niektórzy myślą, że to wizyta adaptacyjna, ale takie małe dziecko przecież jeszcze nie wie, gdzie i po co zostało zabrane. Chodzi o to, żeby wyedukować rodziców, przekazać im najważniejsze informacje dotyczące higieny jamy ustnej u dziecka, profilaktyki choroby próchnicowej, wad zgryzu" - mówi.
Podczas takiej wizyty rodzice dowiadują się, jak dbać o ząbki malucha. Ekspertka uczula także, by nie pozwalać kilkulatkom, by samodzielnie je myły, co jest powszechnym błędem, o którym mama czy tata często nie wiedzą. Cieszą się, że ich dziecko jest już takie samodzielne, nie mając świadomości, że poniekąd narażają je na późniejsze problemy. "Taki czterolatek, nawet jeśli ma najlepsze intencje i wie, że ząbki trzeba myć, nie jest w stanie zrobić tego dokładnie. To opiekun jest odpowiedzialny za higienę i konsekwencje jej braku" - wyjaśnia dentystka (więcej: "Dziecko otwiera buzię, a tam cmentarzysko". Stomatolożka wini rodziców).