• Link został skopiowany

Nauczycielka wyjaśniła: "Dziecko powinna przyprowadzać do przedszkola mama, a odbierać tata"

"Jak rano widzę, że Jasia czy Marysię przyprowadził tata, to od razu się zastanawiam, czego Jaś czy Marysia nie ma. Czasem się mylę, ale zazwyczaj przeczucie okazuje się niezawodne" - zwierza się Justyna, nauczycielka przedszkola.
Nauczycielka przedszkola tłumaczy kto powinien odprowadzać dziecko do przedszkola. Jej argumenty mają sens (zdjęcie ilustracyjne)
yankrukov/ pexels.com

Justyna to nauczycielka przedszkola, ma na swoim koncie już ponad 20-letni staż i całe mnóstwo tych bardziej i tych mniej zabawnych historyjek, opowieści, anegdot i różnych innych sytuacji z życia wziętych. Kobieta dba i troszczy się o wszystkie dzieci, które ma pod swoją opieką, niestety prawda jest taka, że nie z każdym rodzicem łatwo nawiązać kontakt i nie z każdym łatwo się rozmawia. Justyna zwierzyła się, że zarówno ona, jak i większość jej koleżanek, chciałyby, aby dzieci do przedszkola przyprowadzały mamy, a odbierali ojcowie. Podała argumenty, które mają sens - czytamy w serwisie dadhero.pl

Znacznie lepiej, gdy to mama przyprowadza dziecko do przedszkola

"Jak rano widzę, że Jasia czy Marysię przyprowadził tata, to od razu się zastanawiam, czego Jaś czy Marysia nie ma" mówi Justyna i dodaje, że zwykle się nie myli. A to nie ma ciuchów na zmianę, a to stroju na gimnastykę, czapki. Często, gdy tata przyprowadza dziecko do przedszkola, dziecko ma nieco brudne ciuchy, czarny piach za paznokciami, brudne uszy itp. Mamy, zdaniem nauczycielki przedszkola, zorganizowane są znacznie lepiej. Pamiętają o wszystkim co związane z życiem codziennym i przedszkolnym lub szkolnym. Mamy są też znacznie lepsze w pocieszanie. Łatwiej im ukoić dziecięcy stres i emocje, ojcowie zwykle odwracają się tłumacząc pracą lub innymi obowiązkami.

Ojej, Jaś nie ma czapki, a dziś tak zimno, to matki zazwyczaj mówią, że zaraz pobiegną do domu i przyniosą albo pytają, czy nie mam jakiejś 'zapasowej'. Ojcowie zwykle odpowiadają, że to nie problem, bo przyjechali samochodem, więc Jasiowi było ciepło. Nie wpadają na to, że Jaś w przedszkolu idzie na spacer czy na plac zabaw, więc brak czapki to jednak kłopot.
Zobacz wideo Katarzyna Miller: Reżim i chłód w domu nie dają dobrego wyjścia do ludzi

Ojciec słucha i rzeczowo odpowiada, mama przesłuchuje i reaguje emocjonalnie

Z odbieraniem dzieci natomiast lepiej radzą sobie ojcowie. Zdecydowana większość z nich odbierając dzieci z przedszkola po prostu pyta jak było i po krótkiej odpowiedzi od nauczycielki wychodzą. Mamy z kolei mają mnóstwo pytań, często rozmowa zamienia się w przesłuchanie. Justyna rozumie, że to wynika z troski, jednak na większość jest w stanie odpowiedzieć samo dziecko. Gdy nauczycielka musi przekazać jakaś trudną informację dotyczącą zachowania dziecka czy drobnego wypadku, niektóre mamy potrafią rozkręcać dramaty, straszyć policją, ostrzegać i krzyczeć. Bywa naprawdę różnie.

W takich sytuacjach zawsze szczerze mówimy, co się stało. My się troszczymy o te dzieci, ale przed wszystkimi zdarzeniami ich nie uchronimy. No i jak mówię ojcu, że syn się potknął i przewrócił, to niektórzy mają pretensje, że nie dopilnowałam, ale większość rozumie, upewnia się tylko, że nic się nie stało.

- opowiada Justyna. 

"Na mamy mogę bardziej liczyć, zaskakują mnie swoją szybkością w działaniu i zorganizowaniem"

Poprosiłam o komentarz jedną z nauczycielek wychowania przedszkolnego pracującą w podwarszawskim przedszkolu. Uczy obecnie 5-latki, planuje doprowadzić swoją grupę do końca zerówki, a potem odejdzie na zasłużoną emeryturę. Ma nie tylko wieloletnie doświadczenie, ale również podejście do rodziców. Przyznała, że nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiała, ale uważa, "że w słowach Pani Justyny kryje się dużo prawdy. Nie wiem jakie doświadczenie mają moje koleżanki, ale rzeczywiście, jeśli rozmawiam o przygotowaniu do zajęć, wyprawce czy innych sprawach organizacyjnych, to na mamy mogę bardziej liczyć, zaskakują mnie swoją szybkością w działaniu i zorganizowaniem. Ojcowie wydają się przytakiwać, ale są jakby w innym świecie. Lepiej natomiast sprawdzają się, w trudniejszych sytuacjach, ponieważ nie kierują się emocjami. Może nie tak często przytulają dzieci i nie opłakują z nimi ran na kolanach, ale potrafią szybko uporać się z problemem i nie roztrząsają go".

Więcej o: