Zabranianie jedzenia słodyczy prowadzi do potajemnego objadania się, a to wiemy z wielu badań naukowych. Jeśli dorosły nie może wyobrazić sobie choć jednego dnia bez słodyczy, to dlaczego jednocześnie jest aż tak zaborczy i zabrania tego także swoim dzieciom? W niektórych rodzinach jest tak, że dzieci mają nieograniczony dostęp do słodyczy i jedzą je zamiast głównych posiłków, a przez to popadają w obłęd. Każdy zakaz to dla nich dodatkowy bodziec do rozrabiania. Poparciem tych słów może być historia pani Wioletty, która niedawno zorganizowała swojej córce urodziny, na które zaprosiła także 5-letniego syna sąsiadki. To co chłopiec zrobił podczas imprezy, bardzo ją zszokowało.
"Moi rodzice nigdy nie organizowali mi urodzin, dlatego postanowiłam, że jeśli sama będę miała dzieci, to co roku przygotuję im imprezę urodzinową. Odkąd urodził się syn, co roku bardzo hucznie świętujemy jego urodziny. Tak było także w tym roku, jednak wyjątkowo sama nie przygotowywałam przyjęcia, a wykupiłam miejsca w pobliskiej sali zabaw. W cenie miałam także mały poczęstunek więc musiałam dostarczyć tylko tort. I to nie mały, bo aż dwadzieścia pięć osób potwierdziło swoją obecność na przyjęciu. Cieszyłam się, że sama nie jestem obarczona obowiązkiem organizacji, bo chyba nie chciałoby mi się z tym babrać.
Kiedy dotarłam do sali zabaw i zobaczyłam, jak dużą zastawę przygotowali organizatorzy urodzin mojego dziecka, to byłam w szoku. Było nie tylko mnóstwo słodyczy, ale i kolorowe soki wraz z owocowymi lemoniada. Pomyślałam sobie, że nie ma co ingerować, aby zrobili mniejsze porcje. Jak szaleć, to szaleć. Najwięcej wątpliwości miałam jednak z sąsiadką, która ostatnio chwaliła się, że jej syn nie je słodyczy. Jak zobaczyłam co robi, to zmieniłam o nim zdanie. Na urodzinach tak dał czadu, że aż wymiotował. Ręce mu się trzęsły, a oczy miał tak wytrzeszczone, jakby pierwszy raz na oczy widział słodycze. Byłam w szoku, bo żadne dziecko się tak nie zachowywało. Teraz już wiem do czego prowadzi tak zaborcze wychowanie. Więcej szkody, niż pożytku.
Cieszę się, że ja inaczej wychowałam swojego syna. Nie wyobrażam sobie, żeby poszło do ludzi i zachowywało się w ten sposób. Czułabym się z tym bardzo źle. Zastanawia mnie tylko jedno. Co czuje ta kobieta, kiedy widzi, że dziecko bardzo o coś prosi, a mimo to, odmawia mu i stawia swoje przekonania na pierwszym miejscu. Chyba nie na tym polega świadome rodzicielstwo." Wioletta.
Każdy rodzic z założenia chce dla swojego dziecka jak najlepiej. Pielęgnuje i dba, aby pociecha była zdrowa, mądra, dobrze odżywiona i szczęśliwa. I choć często wprowadza pewne zakazy, to wszystko po to, aby chronić dziecko. Jednym z trudnych tematów są właśnie słodycze. Niektórzy rodzice przymykają oko na słodkie przekąski, inni wprowadzają całkowity zakaz. W dzisiejszym świecie trudno jednak udawać, że słodyczy nie ma. Cukier jest prawie wszędzie, a producenci prześcigają się w wymyślaniu coraz to lepszych przysmaków dla najmłodszych, niekoniecznie mówiąc o ich szkodliwości. Jak zatem postępować, aby dziecko słuchało się rodziców i zrozumiało, że słodycze to tylko chwilowe szczęście? Nie ma na to żadnej dobrej odpowiedzi.
Najlepszym wyjściem będzie znalezienie złotego środka. Słodycze mogą być elementem zdrowej diety i nie powinny być całkowicie zakazane. Oczywiście, zbyt duża ilość słodyczy w jadłospisie wiąże się z wieloma negatywnymi konsekwencjami zdrowotnymi. Nadmierna ilość cukru może prowadzić np. do nadwagi, otyłości czy próchnicy. Warto jednak pamiętać, że najważniejszy jest całokształt diety, która powinna być różnorodna, bogata w warzywa i owoce i inne wartościowe produkty.