O relacjach między teściową a synową można by wiele napisać i wcale nie byłoby to krótkie dzieło. Jeśli wierzyć chociażby temu, co piszą w sieci, a zwłaszcza mediach społecznościowych i forach internetowych same synowe oraz teściowe, przytaczając sytuacje, które im się przydarzyły, nie są one łatwe i przyjemne. Znacznie częściej słyszy się o nieustannych kłótniach, wbijanych szpileczkach, krytyce wszystkiego niż o przyjemnych i miłych zdarzeniach i sytuacjach.
Kobiety, gdy spotykają się w swoim gronie bliskich, znajomych czy przyjaciół często schodzą na tematy rodzinne - rozmawiają o dzieciach, mężach lub relacjach z własnymi teściowymi. Czasem potrzebują porady i zrozumienia, a czasem chcą się po prostu wygadać i wyrzucić z siebie wszystkie emocje, które je dręczą i powodują stres oraz niepokój. Gdy Ewa spotkała się z koleżanką z podstawówki, ich tematy szybko zeszły na rodzinę. "Ewa opowiadała o rodzinnym obiedzie, na który zaprosiła swoich teściów. Podczas spotkania niby nie wydarzyło się nic wielkiego, nic szczególnego. Jednak ona wciąż wraca do słów, które usłyszała od teściowej. Zastanawia się, co tak naprawdę miała na myśli. Chciała ją zranić? Chciała jej dopiec? A może nie miała żadnych złych intencji?" - czytamy w serwisie mamadu.pl.
Ewa nie ukrywa, że teściowa od samego początku marzyła o synowej, która byłaby na lub po medycynie. Dostała jednak synową po matematyce, i nie ukrywała, że od samego początku jej się to nie podobało. Nigdy nie powiedziała jej tego wprost, ale widać było jak bardzo synowa nie spełnia jej oczekiwań.
Nigdy nie poklepała mnie po ramieniu, nie dodała otuchy. Nie nadskakiwałam, nie przymilałam się. Założyłam, że tego nie zmienię i nawet nie będę się starała. Może powinnam, teraz jest już za późno.
- zwierzała się Ewa.
Gdy kobieta zaprosiła teściów na obiad, była przygotowana na krytyczne uwagi teściowej. A to surówka za mało doprawiona, a to mięso można było lepiej zamarynować, kruche ciasto też nie było takie jak powinno. Ewa przytakiwała, ale nie wdawała się w dyskusje. W pewnym momencie córka Ewy bardzo chciała pochwalić się przed dziadkami, że zajęła pierwsze miejsce w konkursie recytatorskim. Przedstawiła swój wiersz, dumni dziadkowie oklaskiwali dziewczynkę, a na koniec babcia głośno skomentowała:
"Ładna po mamusi, ale zdolna to na pewno po tatusiu".
Potem uśmiechnęła się od ucha do ucha zupełnie nieszczerze i spojrzała na synową jakby z wyższością i pogardą. Ewa poczuła się fatalnie, choć nie dała po sobie niczego poznać. Trudno jej uwierzyć, że nie miała nic złego na myśli. To niby błahostka, ale wciąż za każdym razem sobie o tym przypomina i zalewa ją fala złych emocji. Czy powinna coś z tym zrobić?