Dwa tygodnie. Za ten okres poznamy nowy projekt rozporządzenia w sprawie podstawy programowej, który zostanie przygotowany i opracowany przez MEN. Ma ona obowiązywać we wszystkich szkołach już od września 2024 roku i co najważniejsze, będzie odchudzona o około 20 procent. Jednak to nie koniec zmian, bo kiedy zakończą się prace nad jej zmniejszeniem, rozpocznie się praca nad zupełnie nowymi podstawami programowymi, które miałby obowiązywać od 1 września 2026 roku. Czy to dobry krok?
Ministerstwo Edukacji Narodowej idzie niczym burza i zapowiada kolejne zmiany. Tym razem prace będą dotyczyć podstawy programowej kształcenia ogólnego. Zgodnie z zapowiedziami resortu edukacji od września w szkołach ma obowiązywać nowa podstawa, ale "odchudzona" o ok. 20 proc. Projekt rozporządzenia ma wyjść w ciągu najbliższych dwóch tygodni, zatem jak powiedziała sama Barbara Nowacka na posiedzeniu Komisji, „obecnie dyskusja nad projektem zmian jest przedwczesna". Wyjaśniła również, że propozycje zmian, które zostały skierowane do prekonsultacji, to jeszcze nie był projekt nowelizacji rozporządzenia ministra edukacji, tylko materiał przygotowany przez ekspertów.
I chociaż rozporządzenia w sprawie owych zmian jeszcze nie ma, to dyskusja nad nim jest bardzo ożywiona. Wiceprzewodnicząca komisji edukacji Mirosława Stachowiak-Różecka (PiS) również włączyła się do dyskusji, dodając, że obecna podstawa programowa daje dużą samodzielność i autonomię nauczycielom, którzy sami decydują, nad czym będą pracować i się skupiać. "Państwo stwierdzili, że nauczyciel sobie z tym nie poradzi i trzeba mu tam zredukować do minimum, żeby sobie z kilkoma punktami z dziećmi pracował" - stwierdziła. Dodała również, że takie podejście jest dla niej nieco przestarzałe, w którym to nie nauczyciele, ale grupa zebranych ekspertów wie najlepiej, czego powinny uczyć się dzieci, po to, by "ukształtować takich, a nie innych ludzi". Całą sprawę skomentował także były minister i wiceminister edukacji Dariusz Piontkowski (PiS). Jego zdaniem powołanie zespołów to naturalna rzecz, gdy chce się dokonać ewaluacji zmian, które się wprowadziło, jednak obecne kierownictwo MEN zachowuje się jak rzeźnik.
O szykowanych zmianach odnośnie podstawy programowej wiedzieliśmy już od dłuższego czasu. To zresztą jedna z ważniejszych rzeczy, która miała się zadziać po wygranych wyborach. Do prac przystąpiono w zasadzie od razu i już z początkiem lutego 2024 r. do prekonsultacji zmian w podstawie programowej trafił materiał roboczy. Zostało to przygotowane przez zespoły ekspertów powołane przy resorcie edukacji. Resort edukacji za główny cel obrał sobie zasięgnięcie opinii, tak by każdy zainteresowany mógł się wypowiedzieć. W ciągu tygodnia prekonsultacji do MEN napłynęło ponad 50 tys. uwag i opinii.
Teraz czas na konkrety. Po analizie propozycji ekspertów oraz nadesłanych uwag MEN ma przedstawić projekt nowelizacji rozporządzenia w sprawie podstawy programowej, a następnie poddać go kolejnym konsultacjom. Resort edukacji chce, by "odchudzona" podstawa programowa zaczęła obowiązywać już z początkiem przyszłego roku szkolnego, czyli od 1 września 2024 r. Jednocześnie zapowiada, że gdy zakończą się prace nad nią, rozpocznie się praca nad zupełnie nowymi podstawami programowymi, które miałby obowiązywać od 1 września 2026 r.