Informację o śmierci Stanisławy Ryster przekazał za pośrednictwem mediów społecznościowych jeden z wielokrotnych zwycięzców popularnego teleturnieju, który prezenterka prowadziła. Ten wstrząsający komunikat potwierdzili także członkowie rodziny zmarłej. Gwiazda była ulubienicą wielu Polaków, a jej występy w chętnie oglądanym przez widzów teleturnieju "Wielka gra" były wprost spektakularne. Dziś opłakuje ją cała Polska.
Nie żyje legendarna prezenterka Telewizji Polskiej #StanisławaRyster. Przez ponad 30 lat prowadziła teleturniej "Wielka Gra". W 1998 r. otrzymała Super Wiktora
- czytamy w sieci.
Stanisława Ryster pracę w telewizji rozpoczęła w 1966 roku. I choć z wykształcenia była prawniczką, to szybko pochłonął ją celebrycki świat. Najlepiej sprawdzała się prowadząc programy i turnieje dla młodzieży. W latach 1975-2006 była gospodynią "Wielkiej gry", gdzie gracze musieli wykazać się wiedzę specjalistyczną z danej dziedziny. I choć praca była jej wielką pasją, to samo pożegnanie po zakończeniu emisji "Wielkiej gry" wspomina niezbyt dobrze. Gwiazda o swoich wątpliwościach głośno mówiła, przyznając, że zatajano przed nią pewne wątki.
"Zrobili mi świństwo, bo ukrywali w tajemnicy do ostatniej chwili, że zdejmują z anteny "Wielką grę". Dowiedziałam się o tym z porannej prasy. To był szczyt chamstwa. Jak zdjęli mój program, to moja noga więcej tam nie postała. I już nie postanie" - mówiła w rozmowie z "Faktem". Nieco później Ryster zniknęła z telewizji, jednak sporadycznie pojawiała się jeszcze w kampaniach reklamowych np. Euro Banku i firmy ubezpieczeniowej 4Life Direct.
Stanisława Ryster przez ostatnie lata nie pojawiała się w przestrzeni publicznej. Mówiono o niej jednak za sprawą prywatności. W sieci pojawia się wiele wątków o tym, że gwiazda doskonale odnajdywała się w roli babci. Podobne relacje miała z córką Martą. Kobieta, jeszcze jako nastolatka, kontrolowała matce wydatki, tak, aby nie ta nie stała się zbyt rozrzutną. Choć w TVP nie zarabiała dużych pieniędzy, to jej córka nad wszystkimi miała pieczę. "Pieniądze były niewielkie. Ale przynajmniej pewne. I od razu wszystko wydawałam.
Długo, dopóki córeczka mnie do tego nie zmusiła, nawet konta nie miałam.
Marta jest o wiele rozsądniejsza ode mnie. Z nas dwóch to ona jest ta dorosła. A gorsza była niż poborca podatkowy, kładła łapkę na mojej pensji. Wyrywała mi pieniądze: Za dużo sobie zostawiłaś! Daj, ja ci te pieniądze wpłacę. Wtedy to się denerwowałam" - wspominała Ryster w "Tele Tygodniu", dodając, że jej zdaniem prowadząc taki sam program na zachodzie, "pływałaby w pieniądzach".
Stanisława Ryster zawsze bardzo ciepło mówiła o swojej córce. W jedynym z wywiadów stwierdziła nawet, że dziewczyna jest od niej o wiele rozsądniejsza, a jej obrana droga zawodowa z pewnością da jej dużo korzyści w życiu. "Ona jest ode mnie o wiele rozsądniejsza. Japonią była oczarowana, odkąd pamiętam. Już w szkole zapisała się do Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Japońskiej, chodziła na kursy origami. Ja nigdy w życiu nie poszłabym na japonistykę. Te studia są trudniejsze niż medycyna. Ale nie będę o niej zbyt dużo opowiadać, bo ona tego nie lubi" - mówiła Ryster w rozmowie z Vivą!.
Podobne relacje miała także z wnukami. Była ugodową babcią, a dla wnuków gotowa była zrobić niemal wszystko. Wbrew zaleceniom swojej córki zabierała jej dzieci na niezdrowe jedzenie. Uważała, że od wychowania dzieci są rodzice, a babcia od rozpieszczania. "Ja nie ukrywam, że uwielbiam pewną sieć restauracji z hamburgerami i chodzę tam z wnukami. Wymykam się tam z nimi, żeby moja córka nie wiedziała" - mówiła Stanisława Ryster w rozmowie z Faktem.
Co prawda nie codziennie, tylko raz na jakiś czas, ale bardzo to lubimy. Mają tam też znakomite lody
- żartowała.
Jeśli mówić o kimś, że ktoś jest legendą, to z pewnością do takich osób należała Stanisława Ryster. To kobieta elegancka i z klasą, która zawsze potrafiła wyjść obronną ręką z przeróżnych sytuacji, a jej profesjonalizm tylko pokazywał, że nie ma rzeczy niemożliwych. Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje.