"Mamy tylko jedno dziecko, dziadków mieszkających w pobliżu, ale jak przychodzi jakiś problem, to i tak z tym wszystkim zostajemy sami. Syn chodzi do przedszkola, ale ostatnio dość często choruje. A to zapalenie ucha, a to bostonka, przeszliśmy też już covid i jelitówkę. I gdzie jest babcia? Teściowa jest od kilku lat na emeryturze. To sprawna i zdrowa kobieta. Chodzi na aerobik i basen, ale nie ma czasu, aby spędzić chwili czasu z wnukiem" – pisze rozgoryczona pani Karolina.
"Zachodząc w ciąże, byłam przekonana, że teściowie, którzy mieszkają w sąsiedniej miejscowości, chętnie włączą się do opieki nad dzieckiem. Kiedy mały Antoś przyszedł na świat, był oczkiem w głowie swoich dziadków – rodziców męża. Moi rodzice nie żyją, więc to oczywiste, że to mieli być jedynie dziadkowie w jego życiu. I co? Figa z makiem. Życie to wszystko zweryfikowało. Bo o ile często zapraszają nas do siebie, to nie ma mowy, aby chociaż na chwilę zostali z wnukiem. Synek chodzi już do przedszkola i praktycznie przez te wszystkie lata, zdani byliśmy na siebie. Na zmianę braliśmy L4, albo zatrudnialiśmy opiekunki. Czasem z drugiego końca Polski przejeżdżała moja siostra, która miała akurat wolne i mogła zająć się swoim siostrzeńcem" - opowiada matka chłopca.
Okazuje się, że podobne sytuacje mają miejsce w wielu domach, bo chociaż opieka i wychowanie nad dzieckiem spoczywa w dużej mierze na rodzicach, to czasem pomocna dłoń babci, czy dziadka jest na wagę złota. Nie zawsze jednak tak jest. "Mam ogromny żal do teściowej, bo jakoś nigdy nie wyrywała się do opieki nad Antosiem, ale kiedy odeszła na emeryturę – zupełnie nie ma czasu dla wnuka. Dzwonię, proszę, nawet błagam, żeby chociaż chwilę z nim posiedziała, bo ja mam co prawda pracę zdalną, ale muszę się w niej skupić. Mąż właśnie zmienił prace i nie chce zaczynać pierwszych dni od opieki na dziecko, więc to ja znów musiałam wziąć zwolnienie" – dodaje rozgoryczona kobieta. "Zawsze ma wymówkę. Lekarza, spotkanie, pogrzeb przyjaciółki, wizytę u księdza, basen, bo musi dużo pływać. Jednak zupełnie to wszystko inaczej wygląda w jej opowiadaniach. Wielokrotnie słuchałam rewelacji, kiedy siedząc przy świątecznym stole, chwaliła się kuzynkom, ciotkom, czy sąsiadkom, jak to ona fajnie zajmuje się wnukiem. Ileż to oni czasu spędzili w piaskownicy i gdzie oni to nie byli. Zapomina tylko dodać, że każdy taki spacer jest jeszcze ze mną, albo mężem, bo ona z wnukiem sama nie zostanie. Nam mówi, że plecy ją bolą i nie ma siły za nim biegać".
Czy dziadkowie mają obowiązek opiekować się wnukami? Czy zawsze muszą pomagać? Jak wynika z listu, który został nadesłany do naszej redakcji, babcia jest na emeryturze i to właśnie teraz zaczęła się realizować i ma w końcu czas na zajęcie się sobą, bo "dzieci już odchowała", zatem zapewne nie bardzo ma ochotę zająć się wnukiem. Dziadkowie oczywiście nie mają obowiązku zajmować się wnukami, nie muszą tego robić, ale jeśli mają na to siłę i chęci – taka pomoc jest mile widziana.
Opieka nad dzieckiem - zwłaszcza dla rodzica pracującego na pełny etat - to spore wyzwanie, bo tu problemów i wyzwań jest naprawdę dużo. Kiedyś też czasy były inne. Wiele kobiet nie pracowało, zajmowało się domem i dziećmi, mając oczywiście wsparcie w rodzicach i teściach. Dziś czasy się zmieniły, podejście do dzieci również, dlatego tak wiele babć i dziadków nie chce rezygnować ze swoich planów, by zająć się wnukami. Czy mają mieć z tego powodu wyrzuty sumienia?
Jakie jest wasz zdanie w tej kwestii? Czekamy na komentarze.