Opiekunka miała uważać na babcię Wandzi. Widzenia musiały odbywać się pod kontrolą

"Miała trochę rozmazany tusz na jednym oku, szminkę nałożoną zbyt grubą warstwą, a jej fryzura sprawiała wrażenie, jakby kobieta przedzierała się do nas przez gęste krzaki" - zwierzyła się opiekunka. Chciała zrobić wszystko, byle kilkulatka nie zobaczyła babci w takim stanie.

Praca opiekunki jest nie tylko wymagająca, ale również bardzo trudna i odpowiedzialna. To osoba, której powierzamy swoje dziecko, przynajmniej na kilka godzin dziennie. Musi nie tylko zapewnić naszemu dziecku opiekę, czas wolny i przygotować mu posiłki, ale również dba i czuwa nad jego bezpieczeństwem. Tak jak rodzice muszą się przełamać i zaufać obcej osobie powierzając jej swój najcenniejszy skarb, tak i opiekunka musi wykazać się wielkim zaufaniem do rodziny - wierzy, że będzie dobrze traktowana, że zakres wymagań nagle się nie zmieni i, że wypłata będzie w umówionej wysokości i na czas. 

Pani Grażyna rozpoczęła pracę, jako opiekunka. Wszystko wyglądało idealnie i przebiegało gładko

Ola i Marek szukali opiekunki do kilkuletniej Wandzi. Pani Grażyna miała już kilkunastoletnie doświadczenie. Wszystko wydawało się super. Opieka nad radosnym i całkiem spokojnym dzieckiem, zero dodatkowych obowiązków, satysfakcjonująca praca. Adaptacja przeszła pomyślnie, każdy był zadowolony. Gdy pani Grażyna zaczynała pracę, w większości domów wyglądało to podobnie - zawsze w tle były jakieś babcie. Albo jeszcze pracowały lub poświęcały się swojemu hobby i nie miały czasu na całodzienną opiekę nad swoimi wnukami, albo były już w takim wieku, że nie miały sił na nadążanie za aktywnymi kilkulatkami. W tym przypadku było inaczej. Mama pani Oli nie żyła już od dawna, o mamie pana Marka nie wspomniano ani jednym słowem - wyglądało to na tajemnicę rodzinną.

Wandzia uwielbiała swoją babcię, ale jej odwiedziny bardziej przypominały "widzenia"

Po jakimś czasie, pewnego rodzice małej Wandzi poinformowali, że do dziewczynki przyjdzie jej babcia. Kobieta miała wejść po dziewczynkę i zabrać ją na około godzinę na pobliski plac zabaw. Mama Wandzi miała jednak nietypową prośbę:

Gdyby pani mogła co jakiś czas zerknąć przez okno, czy u nich wszystko w porządku, byłabym wdzięczna. A gdyby gdzieś poszły, zniknęły z placu, proszę mi dać znać. Dobrze?

Wszystko jednak przebiegło bez żadnych przeszkód. Pani Grażyna zastanawiała się dlaczego wizyta babci u wnuczki wygląda jak "widzenia" i musi odbywać się pod czujnym okiem kogoś innego. Tajemnica wyjaśniła się kilka dni później, gdy babcia wpadła z niezapowiedzianą wizytą. Makijaż był rozmazany, wygląd był niechlujny, a z bełkotu trudno było cokolwiek zrozumieć - czytamy w liście opublikowanym w serwisie Mamo to ja. Okazało się, że babcia była kompletnie pijana. Pani Grażyna zrobiła wszystko co w jej mocy, by Wandzia nie zobaczyła babci w takim stanie. Pomógł sąsiad z naprzeciwka. Ola i Marek przyznali się tego dnia, jaki mają problem z babcią Wandzi. Nie można jej w pełni zaufać, dziewczynka musi być pod stałą opieką. Przepraszali mnóstwo razy.

Zobacz wideo Kto pomaga Agnieszce Kaczorowskiej w opiece nad dziećmi? "Mamy taką ciocię"
Tak wyglądają 'widzenia' babci z wnuczką. Są koszmarnie krępujące i stresujące, ale rozumiem, że tak to się musi odbywać. Niestety, ta kobieta ma poważny problem. Mijają już trzy miesiące i dwa spotkania trzeba było odwołać. Przez cały ten czas próbuję zrozumieć, dlaczego ona nie znajdzie w sobie dość siły, by dla wnuczki zerwać z tym potwornym nałogiem. 

- kończy swój list pani Grażyna.

Więcej o: