"12 tys. zł za imprezę komunijną to dla mnie zdecydowanie za dużo, ale jak widać, inni nie mają oporów, żeby tyle zapłacić"

Ile może kosztować Pierwsza Komunia Święta? Jak to mówi klasyk, "sky is the limit", bo kwoty są naprawdę wysokie i przerażające. I ja jestem w stanie zrozumieć wiele, że to pierwsze i jedyne dziecko, że ważne wydarzenie w życiu, że powtórki już nie będzie, ale przeznaczać na ten dzień wszystkie oszczędności, a często i zadłużać się u rodziny, znajomych, a nawet i w banku, to już duża przesada.

Pierwsza Komunia Święta to ważne wydarzenie w życiu dziecka, ale też i całej rodziny, jednak te dzisiejsze ceremonie naprawdę mają mało wspólnego z duchowymi przeżyciami. Mało kto dziś się przejmuje samym sakramentem i kościelną otoczką. Dziś liczy się bardziej to, w jakim lokalu jest impreza, jak bogate jest menu, czy są jakieś dodatkowe atrakcje i kto zagra na imprezie, bo to nie czasy, że puści się muzykę z magnetofonu. Musi być DJ z wodzirejem, a często nawet także kilkuosobowy zespół. Dodatkowo zatrudniany jest fotograf i dekoratorka. Ile to wszystko kosztuje? Fortunę i wcale nie przesadzam.

Zobacz wideo Co dostawaliśmy na komunię? Co stało się z pieniędzmi z komunii? Jakie teraz daje się prezenty? [SONDA]

"Talerzyk", tort, sukienka, fotograf… A cena?

Nigdy nie byłam rozrzutną osobą, ale też nie miałam problemu z tym, żeby wydać jakąś kwotę pieniędzy na przysłowiowe głupotki. I chyba każdy tak ma, jednak przy płaceniu za coś dość wysokiej sumy - zapala się czerwona lampka. Czy to powinno tyle kosztować? Dlaczego jest tak drogie? A może da się taniej? Mam wrażenie, że takich sygnałów ostrzegawczych brak w przypadku rodziców organizujących imprezę komunijną dla swoich dzieci. Bo 12 tys. zł za imprezę komunijną to dla mnie zdecydowanie za dużo, ale jak widać, inni nie mają oporów, żeby tyle zapłacić.

Skąd ta kwota? Ano takie wyliczenie otrzymała moja znajoma jeśli chodzi o sam obiad dla rodziny, przyjaciół i znajomych. Sam talerzyk w popularnej restauracji kosztuje 250 zł od osoby, oni dostali rabat 10 zł. Na imprezę zostało zaproszonych 50 osób, czyli rachunek jest prosty. 12 tys. zł za samo jedzenie. Kwota nie obejmuje jeszcze napojów, soków, słodkiego stołu i tortu. Bo oczywiście i to musi się znaleźć.

Czy na tym koniec? Niekoniecznie. Bo imprezy komunijne rządzą się swoimi prawami. Tu nie wystarczy "zwykłego nakrycia na stole", dekoratorka też została zatrudniona. Będą fioletowe obrusy, serwety, żywe kwiaty, złote podtalerze i oczywiście ścianka do zdjęć. A jak i ścianka, to również i fotograf. Oczywiście o atrakcjach też trzeba pamiętać, bo jak to mówią "komunia bez dmuchanego zamku się nie liczy". Zatem umowy z animatorami, którzy będą zabawiać dzieci, już zostały podpisane. O tych starszych nie zapomniano. Będzie DJ z wodzirejem i tylko dlatego, że zespół weselny, który wybrali - ma zajęty już termin.

Do budżetu komunijnego należy jeszcze doliczyć makijażystkę i fryzjerkę. Koleżanka opowiadała, że terminy u kosmetyczek na paznokcie trzeba było rezerwować rok temu, bo teraz już nie ma szans, żeby się gdzieś wcisnąć. Obowiązkowo również nowa sukienka dla mamy, garnitur dla taty oraz ubranie dla dziecka na imprezę, bo zwyczajowo przyjęło się, że dzieci do Pierwszej Komunii idą w albach, ale potem mają się przebrać.

Zatem nie dziwmy się, że komunia dziecka, a w zasadzie cała ta impreza to wielki wydatek, bo o końcową cenę strach pytać.

Ławki zrobione z desek i cola na stołach jako jedyny rarytas

Pamiętacie swoje imprezy komunijne? Moja była prawie 30 lat temu i nie sądzę, żeby to sama impreza przyćmiła to, co jest tego dnia najważniejsze. Pamiętam stres związany z pierwszą spowiedzią, długie godziny prób i przygotowań, wierszyk, który miałam powiedzieć, modlitwy, których mnie uczono. Potem wszyscy wróciliśmy do domu, gdzie w dużym pokoju czekały zastawione stoły. Nie było tylu krzeseł, więc dziadek zbił na szybko ławki z desek, a babcia na to zarzuciła koce. Był rosół, jakieś kotlety i kilka ciast. Jedynym rarytasem i swoistą atrakcją, która wtedy pojawiła się na stołach, to cola w szklanych butelkach. Dorośli siedzieli w domu, dzieciaki bawiły się na zewnątrz. Nie miałam specjalnego stroju na przebranie. Brak było fryzjera, makijażystki, czy chociażby kogoś, kto by puszczał muzykę.

Rozumiem, że czasy się zmieniają. Z domów przenosimy się do lokalów, a zamiast grającego radia jest profesjonalny DJ. Jednak mam wrażenie, że gdzieś w tym wszystkim zapomnieliśmy o tym, co w tym dniu jest najważniejsze. 

Więcej o: