Nie każde dziecko, tuż po tym, jak rozpocznie swoją przygodę ze żłobkiem lub przedszkolem, chodzi do niego z wielką radością i szerokim uśmiechem na ustach. Początkowo boi się. Nie chce zostawać nigdzie bez mamy. Płacze, prosi, nie chce odejść nawet na chwilę, byle tylko nie spuścić rodzica z oczu. To normalne. U niektórych dzieci proces adaptacji trwa nieco dłużej niż u innych. Po zachowaniu dziecka widać jednak, że jest to spowodowane stresem, strachem przed nieznanym i tęsknotą za rodzicem.
Gdy rodzice pewnej dziewczynki uczęszczającej do żłobka w Wałbrzychu zauważyli, że przed wyjściem z domu córeczka płacze i napina ciało, zaczęli podejrzewać, że to coś więcej niż tylko niechęć zostawienia rodziców i potrzeba dłuższej adaptacji. Zaniepokojony ojciec podjął wtedy decyzję, że na ubraniu dziewczynki umieści kamerę i nagra to, co dzieje się w placówce. Dzięki temu na jaw wyszło, że w czasie opieki nad grupą 20 dzieci opiekunki notorycznie używały wulgarnych słów, przezywały maluchy i kazały im zachowywać się po cichu, aby nie przeszkadzały dorosłym. Te sytuacje wyszły na jaw w pierwszej połowie 2023 roku.
Nagrania podano dalej. Poinformowano o wszystkim władze miasta, a także zgłoszono sprawę do prokuratury. Jak podaje serwis WP parenting: "Opiekunki zwolniono dyscyplinarnie. Powołano także zespół kryzysowy, który zatroszczył się o bezpieczeństwo 105 dzieci z placówki". W trakcie postępowania, przesłuchano niektóre z nagrań, dostarczone przez ojca. Oprócz tego przesłuchano pracowników placówki, osoby z magistratu oraz te dzieci, których rodzice się na to zgodzili. Zbieranie materiałów i prowadzenie działań w tej sprawie trwało do 5 marca 2024 roku. Ostatecznie prokuratura umorzyła sprawę ze względu na "brak znamion czynu zabronionego".
Prokurator Anna Malewicz-Procka z Prokuratury Rejonowej w Wałbrzychu powiedziała "Gazecie Wyborczej", że nie stwierdzono, że opiekunki znęcały się psychicznie bądź fizycznie wobec dzieci.
Oczywiście te negatywne zachowania były. Wyraźnie słychać na nagraniach przekleństwa. Nie sposób jednak uznać, by stanowiły one znęcanie wyczerpujące przepisy Kodeksu karnego. Trzeba bardzo negatywnie ocenić to zachowanie i potępić, ale jest to naruszenie dyscypliny pracy. Czym innym jest odpowiedzialność z Kodeksu karnego.
- wyjaśniła kobieta.