Morawiecki wspomina dzieciństwo. W tle Romowie, nóż i krew. "Kiblowałem w pierwszej klasie"

Były premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z Żurnalistą wspominał swoje dzieciństwo. Przyznał, że czasem dostarczał rodzicom trosk, bywał niesforny, wdawał się w bójki, które kończyły się rozlewem krwi. Opowiadał także o swoich dzieciach - biologicznych i adoptowanych.

Były premier Mateusz Morawiecki przyjął zaproszenie do "Rozmów bez kompromisów" - popularnego podcastu kontrowersyjnego dziennikarza skrywającego się pod pseudonimem Żurnalista. W trwającej ponad trzy godziny rozmowie Morawiecki sporo mówił o swoim dzieciństwie, rodzinie i adopcji dzieci. Polityk od połowy lat dziewięćdziesiątych jest żonaty. Wraz z żoną Iwoną są rodzicami czworga dzieci: dwóch córek - Olgi i Magdaleny oraz dwóch synów - Jeremiasza i Ignacego.

Zobacz wideo Rekolekcje. 4 przypadki, gdy nawet nie wiesz, że twoje prawa mogą być łamane

Mateusz Morawiecki o adopcji dzieci

Polityk i jego żona mają dwoje biologicznych dzieci - Olgę i Jeremiasza, którzy są już dorośli. Nieco młodsi Ignaś i Madzia zostali przez parę adoptowani. Informacja ta ujrzała światło dziennie kilka lat temu, wbrew woli Morawieckich. W rozmowie z Żurnalistą były premier powiedział: "Przede wszystkim jestem wdzięczny rodzicom biologicznym, że zdecydowali się te dzieciątka urodzić. A poza tym, to nie ma tu dla mnie żadnej różnicy. Może moje starsze dzieciaki się obrażą, ale te młodsze są dla mnie największą miłością życia." Mamy kontakt z żoną z różnymi domami dziecka. Wypowiedział się także na temat trudów macierzyństwa i decyzji o adopcji. "Jesteśmy wdzięczni tym wszystkim, którzy opiekują się tymi dziećmi, którzy podejmują taką decyzję, a nie inną. Mam szacunek do tych ludzi. A dzieci są przewspaniałe i identycznie je traktujemy jak nasze starsze dzieciaki" - zapewnił.

Morawiecki wspomina "krwawe" wydarzenie z dzieciństwa

W rozmowie z Żurnalistą były premier opowiadał także o swoim dzieciństwie. Wyznał, że zgodnie z wolą mamy podjął naukę w szkole muzycznej, ale po jakimś czasie ją rzucił i wrócił do "normalnej" podstawówki. "Moja mama próbowała ze mnie zrobić muzyka, bo sama miała talent muzyczny, ale ja po prostu nie miałem żadnego talentu. W wieku 10 czy 11 lat podjąłem bardzo ważną, męską decyzję, że rzucam tę szkołę muzyczną i wróciłem do podstawówki, do której chodziłem wcześniej" - wspominał w rozmowie. Dodał także: "Kiblowałem w pierwszej klasie, mając zresztą bardzo dobre stopnie."  

Były premier przyznał, że bywał niesfornym dzieckiem i przysparzał rodzicom wielu trosk. Powiedział, że dużo czasu spędzał na podwórku, na którym dochodziło do niebezpiecznych sytuacji. Wspominał: "Mieszkało tam wielu Romów i zarówno oni, jak i paru moich twardych kolegów to byli chuligani, że tak powiem, z najwyższej półki [...] Tam były bardzo często bijatyki, ja też w nich brałem udział, czasami bywało niebezpiecznie". Opowiedział także o incydencie z rowerem: "Kiedy broniłem rowerka przed polsko-romskim tandemem, który usilnie chciał mi go zabrać, to jeden z dalszych kolegów wyjął nóż i lekko się zamierzył w moim kierunku. Pamiętam też, jak przyszła banda starszych chłopaków i myśmy się tam jako hardzi chłopcy z Kilińskiego stawiali im. No tam się krew polała mocno."

Więcej o: