Gdy zaczęli się ze sobą spotykać, szybko się okazało, że nadają na tych samych falach, a ich głównym i zarazem najważniejszym celem w życiu była rodzina, najlepiej duża. Po ślubie nadal bardzo dużo rozmawiali o swojej przyszłości, mąż wciąż powtarzał, że pragnie mieć kilkoro dzieci. Zdecydowali się na czwórkę. Między każdym kolejnym dzieckiem jest mniej więcej rok różnicy. Każde dziecko wniosło do rodziny jeszcze więcej szczęścia i radości, ale także wyczerpania, frustracji i zmęczenia.
Kobieta nie kwestionuje, że jej mąż bardzo ciężko pracuje. Docenia to, że pracuje na dom i dzięki niemu stać ich na wiele rzeczy. On jednak zupełnie zdaje się nie rozumieć tego, że siedzenie z czwórką dzieci w domu to także praca - w dodatku niezwykle ciężka, zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie.
Byłam szczęśliwa, ale jestem też okropnie zmęczona. Siedzę z maluchami w domu, sprzątam, piorę, gotuję. Mąż ciężko pracuje i zarabia na nasze utrzymanie i coraz częściej ma do mnie pretensje. Uważa, że powinnam w końcu wziąć się do roboty
- zwierza się kobieta w swoim liście opublikowanym przez serwis styl.fm.
Zdaniem męża, dzieci nie są aż tak wymagające i w zasadzie zajmują się same sobą. Uważa on, że kobieta przesadza i marnuje swój wolny czas, którego ma mieć rzekomo w nadmiarze i powinna wykorzystać go, by dorobić do budżetu domowego. Mężczyzna ma wszystko zaplanowane. Oczekuje, że po pracy będzie czekał na niego posprzątany dom i ciepły obiad na stole. Żona ma znaleźć pracę na popołudnia. Wieczorem mężczyzna, przy pomocy swojej mamy będzie kładł dzieci spać. Uznał, że praca na 4 do 6 godzin będzie dla żony odpowiednia.
Kobieta jest załamana. Dotychczas, gdy dzieci szły spać, ona również kładła się spać wcześniej, ponieważ to była jedyna możliwość, by się zregenerować i zebrać siły na cały następny dzień. Mąż jednak nie daje za wygraną. Zaczął już nawet przeglądać oferty pracy i pytał się znajomych mówiąc, że weekendy też wchodzą w grę. "Co mam robić?" - kończy swój list rozgoryczona kobieta, bojąc się, że nie wygra z mężem.