Dziecko przynosi zaproszenie na imprezę urodzinową koleżanki i kolegi. Rodzic ma dwa zadania: kupić prezent i pociechę na tę imprezę dostarczyć. O ile drugie zadanie nie jest zwykle kłopotliwe, o tyle to pierwsze bywa znacznie trudniejsze. Każdy chce trafić w gust solenizanta i kupić upominek, który sprawi mu radość. Wielu rodziców idzie na skróty i wprost pyta o to, co dziecku kupić. Inni stawiają na niespodziankę i efekt "łał".
Magda, mama dwojga dzieci w wieku szkolnym w rozmowie z eDziecko przyznała, że stara się wydać jak najmniej, a jednocześnie kupić coś, co ucieszy solenizanta. "Bywają miesiące, gdzie w sumie tych zaproszeń na urodziny dzieci dostają cztery, pięć i zawsze trzeba kupić prezent. Robi się okrągła sumka" - żali się. "No ale przecież trzeba kupić. Zawsze podpytuję rodziców, co kupić i staram się upolować upragniony prezent na promocji. Raz się uda, innym razem nie - dodaje. "U nas w klasie jest niepisana zasada, że prezenty do 80 zł. Czasami rodzice się zrzucają na coś większego" - mówi Aneta z Wołomina (nazwisko do wiadomości redakcji).
"Niedawno składaliśmy się na przykład na jakiś duży zestaw Lego, strój piłkarski i jakiś upatrzony plecak. Fajnie, jak dziecko dostaje to, co sobie wymarzy" - dodaje. Wiele mam twierdzi, że na taki cel przeznacza do 100 zł. "Stówka to taka górna granica, jeśli to jakiś dalszy znajomy, to czasem 70-80 zł, a jak bliski przyjaciel - nawet 120"- mówi Kasia z Legionowa.
Wiele mam przyznaje, że znajomych rodziców pyta wprost co kupić. "Ja zawsze proszę o przesłanie linka. Tak się już u nas przyjęło i wszyscy są zadowoleni - rodzic, który nie musi się błąkać bezradnie po sklepie z zabawkami, rodzic solenizanta, który pilnuje, żeby nie było powtórek i sam solenizant, który dostaje dokładnie to, co chce" - mówi Patryk, tata bliźniaczek z Warszawy. "Zwykle są to prezenty w okolicy 70-80 zł.
Sporo rodziców przyznaje, że spotkali się z sytuacją, gdy na pytanie o to, jaki prezent kupić na urodziny, od rodziców solenizanta usłyszeli propozycje, które znacznie przekraczały założony budżet. "Kupujemy zwykle prezenty do 100 zł, a ostatnio mama jednego z solenizantów przesłała mi propozycję za 189 zł. To był jakiś zestaw Lego. Zaproponowałam zrzutkę innej mamie i tak wybrnęłam z tej niezręcznej sytuacji" - wspomina Patrycja (nazwisko do wiadomości redakcji). "Innym razem jak znajoma mama podsunęła pomysł na prezent za niecałe 200 zł, po prostu kupiłam coś innego" - dodaje.
Emilia, mama dwójki dzieci w wieku szkolnym z Warszawy przyznaje, ze coraz częściej jej dzieci dają znajomym koperty z pieniędzmi. "Rodzice wprost mówią, że ich pociechy ucieszą się najbardziej z kasy na jakieś gadżety gamingowe lub zbierają na coś bardzo drogiego". Twierdzi, ze początkowo ją to irytowało, ale się przyzwyczaiła. "Nie muszę przynajmniej ganiać po sklepach i czegoś szukać, albo zamawiać przez internet i modlić się, żeby podarunek dotarł na czas" - dodaje.