Leżakowanie w przedszkolu często bywa powodem sporów między rodzicami. Jedni chcą, żeby dziecko spało w ciągu dnia, bo potrzebuje odpoczynku, inni nie zgadzają się na drzemki, bo wieczorem mają problem z zagonieniem dzieci do spania. No i są jeszcze same dzieci: jedne chętnie kładą się w żłobku lub przedszkolu spać, dla innych jest to problem, który zniechęca je do chodzenia do placówki. A w tym wszystkim są nauczycielki, które mają pod opieką całą grupę maluchów, którym muszą zorganizować dzień tak, żeby każdy był zadowolony i miał dobre samopoczucie.
W prawie oświatowym nie istnieją rozstrzygnięcia dotyczące leżakowania w przedszkolach, nie ma przepisów określających, ile i do jakiego wieku dzieci powinny w placówkach leżakować. Kwestie te są regulowane indywidualnie w każdej z nich. Na stronie Ministerstwa Edukacji jednak czytamy: "Ze względu na zróżnicowane potrzeby dzieci związane z ograniczoną możliwością aktywnego uczestniczenia w zajęciach przedszkolnych przez wiele godzin, wskazane jest, by dzieci miały możliwość zaspokojenia potrzeby odpoczynku, wyciszenia się, zregenerowania sił".
Rozumiem zalety leżakowania, ale przykaz, że dziecko ma leżeć cicho przez dwie godziny i się nie ruszać - a tak było z moją córką - jest nieludzki. Nie było zgody na cichą zabawę, bo jak wszyscy śpią, to wszyscy.
Resort podkreśla, że do tego zagadnienia należy podchodzić w sposób indywidualny, "gdyż wiek metrykalny nie musi iść w parze z rozwojem dziecka w poszczególnych obszarach, np. dziecko 4-letnie może wykazywać w jednym obszarze umiejętności typowe dla dziecka 5-letniego, w innym zaś dla dziecka 3-letniego".
Rodzice dzieci, które nie chcą spać w placówkach, uważają, że zmuszanie ich do tego jest nie w porządku. "Pani kazała kłaść się spać mojej córce, choć od kiedy skończyła rok, nie drzemała w ciągu dnia. Po prostu tak miała. Rozumiem zalety leżakowania, ale przykaz, że dziecko ma leżeć cicho przez dwie godziny i się nie ruszać - a tak było z moją córką - jest nieludzki. Nie było zgody na cichą zabawę, bo jak wszyscy śpią, to wszyscy. Nie pozwalały jej dołączyć do starszej grupy, która nie leżakuje" - mówi w rozmowie z edziecko.pl Klaudia, mama małej Lilki z Warszawy. "W efekcie musieliśmy zmienić placówkę. Dla córki to były tortury, a ja dość miałam rozmów z nauczycielkami o tym, "jak to Lilka rozrabia na leżakowaniu" - dodaje.
Przeciwnicy leżakowania w przedszkolu to także rodzice, którzy skarżą się, że po drzemce w ciągu dnia, mają problem z uśpieniem dzieci wieczorem. "Nie zgadzam się na leżakowanie, ostatnio miałam spięcie z jedną z mam, która na zebraniu chciała, żeby leżakowanie było dłuższe, bo jej córeczka jest śpiochem. Przyznała, że nie ma problemów z uśpieniem jej wieczorem, nawet gdy w ciągu dnia długo śpi" - skarży się Ola z Warszawy. "I po takim leżakowaniu ona zadowolona, a moje dziecko gania potem do północy. Trzeba trochę myśleć o innych i znaleźć jakieś rozwiązanie np. leżakowanie dla chętnych. Zaproponowałam to w naszej placówce, ale panie jeszcze się do tego pomysłu nie ustosunkowały" - dodaje.
W wielu dyskusjach dotyczących leżakowania pojawiają się zarzuty do nauczycielek, że te zmuszają dzieci do spania, bo chcą mieć chwilę spokoju. "Nie dziwię się paniom z przedszkola, że zmuszają dzieci do leżakowania, bo domyślam się, że po kilku godzinach pilnowania skaczących, krzyczących, śmiejących się, ale i plączących maluchów mogą potrzebować chwili wytchnienia, żeby chociaż te myśli ogarnąć i cokolwiek zrobić. Mam świadomość, że nie omija ich papierkowa robota, więc wtedy mogą chociażby to zrobić" - twierdzi Marta, mama dwójki przedszkolaków z Białegostoku (nazwisko do wiadomości redakcji).
"I żeby nie było - moje dziecko w domu nie śpi i wcale się nie cieszę, że śpi w przedszkolu, bo później mam potworny problem, żeby położyć synka spać wieczorem. Wychodzę jednak z założenia, że wszyscy jesteśmy ludźmi, panie w przedszkolu też, więc mają prawo chcieć odrobinę odsapnąć" - dodaje.
"U nas w przedszkolu też kiedyś były awantury o leżakowanie, bo część rodziców się na nie nie zgadzała. W końcu panie doszły do wniosku, że nie ma sensu zmuszać do niego dzieci i jak widzą, że nie są zmęczone, to leżakowania nie ma. Nie ma go też, gdy w placówce są jakieś atrakcje - teatrzyk, bal, zajęcia dodatkowe, bo dzieci są tak podekscytowane, że i tak nie usną" - mówi Kasia, mama trzylatka z Serocka (nazwisko do wiadomości redakcji).
Podobne zdanie ma Natalia, mama czterolatka z Sochaczewa (nazwisko do wiadomości redakcji): "Nie do końca mi się podoba, że moje dziecko leżakuje w przedszkolu, bo wieczorem ma problemy z zaśnięciem, ale wierzę, że nauczycielki z placówki wiedzą, co robią i nie dyskutuję z nimi. Kochają swoją pracę, dzieci i robią to, co dla nich najlepsze" - uważa.
Kasia, która od kilku lat pracuje w jednym z prywatnych przedszkoli w Warszawie (nazwisko do wiadomości redakcji) przyznaje, że nie ma tygodnia, żeby nie było jakichś uwag rodziców co do leżakowania. "Jedni chcą, żeby trwało krócej, inni proszą, żeby ich dziecku pozwolić dłużej spać. Nie jesteśmy w stanie sprostać wszystkim prośbom, ale robimy, co możemy, żeby dzieci czuły się u nas dobrze i komfortowo" - mówi. Dodaje też, że nadrzędne jest dla niej dobro dzieci: "Czasem rodzice rozumieją to inaczej i bywają nieporozumienia. Ale co zrobić? Taka praca."