Są rodzice, którzy nie ukrywają, że raz na jakiś czas robią sobie taki "odpoczynek od rodzicielskich obowiązków", szczególnie jeśli mogą skorzystać z pomocy bliskich np. dziadków, którzy chętnie zajmą się wnukami.
Niektórzy jednak nie rozumieją, jak w ogóle można zostawić dziecko na noc, czy na kilka dni. I jedni, i drudzy powinni robić zgodnie ze swoimi potrzebami i sumieniem. Nikt nie powinien ich z tego powodu oceniać. Niestety wiele osób czuje się uprawnionych do mówienia innym, jak mają żyć, postępować i wychowywać dzieci.
Napisała do nas Karolina. Kobieta ma dwójkę dzieci: dwuletnią Gabrysię i pięcioletniego Michałka. Kocha swoje dzieci i poświęca im mnóstwo czasu, nie widzi jednak problemu w tym, by raz na jakiś czas "wyskoczyć gdzieś z mężem" bez pociech. Okazuje się, że to się bardzo nie podoba jej teściowej.
Ostatnio słyszałam, jak teściowa opowiada swojej przyjaciółce przez telefon, że lecimy z mężem na 4 dni do Włoch. Przy nas wielokrotnie dawała nam do zrozumienia, że nie pochwala tego, że jeździmy gdzieś bez dzieci, chociaż zostają pod opieką moich rodziców, których uwielbiają i to z wzajemnością
- pisze nasza czytelniczka. Podejrzewa, że teściowa jest zazdrosna o to, że dzieci mają tak dobry kontakt z drugimi dziadkami i chcą z nimi zostawać. "Ona nigdy jednak nie spędziła z nimi więcej niż kilka godzin, więc z nią takiej więzi nie mają. Ale sama o to nie zadbała, więc do kogo ma teraz pretensje?".
Teściowa opowiedziała swojej przyjaciółce, że synowa jest "wygodnicka i nieodpowiedzialna", ponieważ jej zdaniem prawdziwa matka nie zostawia dzieci, żeby polecieć na wycieczkę. Podkreślała, że ona nigdy tak nie robiła.
Nie słyszała, że weszłam do mieszkania, była zbyt zajęta obgadywaniem mnie. A rozkręciła się konkretnie. Powiedziała, że jej syn kiepską żonę sobie wybrał, a ona to współczuje wnukom takiej matki jak ja. Byłam w szoku, jak można być tak obłudnym i fałszywym. Stałam kilka minut w korytarzu może wstyd przyznać, ale jawnie podsłuchiwałam, jakim to jestem potworem dla swoich dzieci i męże
- relacjonuje Karolina. Kobieta po kilku minutach stanęła w progu, a teściowa, pochłonięta rozmową jeszcze przez jakiś czas się nawet nie zorientowała, że stoi tuż za nią.
Jak mnie zobaczyła, to aż podskoczyła i szybko się rozłączyła. Nie miałam zamiaru bawić się w żadne szopki. Powiedziałam tylko, że dobrze, że dowiedziałam się w końcu co o mnie myśli i że sobie samej współczuje teściowej, a dzieciom babci. Dodałam też, że w tym roku niech okna sobie na święta myje sama i wyszłam
- opowiada nasza czytelniczka. Przyznaje, że "mina teściowej była bezcenna, jednak nie zmienia to faktu, że było jej niesamowicie przykro".
Karolina przyznaje, że jeszcze tego samego wieczoru teściowa zjawiła się w jej mieszkaniu z przeprosinami. Jej mąż powiedział kobiecie dosadnie, co myśli o jej zachowaniu i podkreślił, że wstyd mu, że jego matka zachowała się w taki sposób.
Teściowa fakt, przeprosiła, ale zaczęła nam tłumaczyć, że ona to się boi, że my tymi wyjazdami dzieciom jakąś traumę zafundujemy, że one są za małe, żeby zostawać bez mamy i taty. Powiedziałam, że zostawiamy je na cztery dni raz do roku, więc bez przesady, ale to do niej nie trafiło
- opowiada Karolina. Nie ma zamiaru robić rodzinnych awantur i sprzeczać się z matką męża, bo szkoda jej na to czasu i energii. Nie ukrywa jednak, że "żal pozostał" i ma zamiar ograniczać kontakty z teściową do minimum.
Młoda mama zaczęła się też zastanawiać, czy faktycznie robi coś niewłaściwego, zostawiając dzieci ze swoimi rodzicami. Oni ją popierają i mówią, że przecież w takiej sytuacji wszyscy są zadowoleni - ona i mąż, bo odpoczywają, dziadkowie, bo mogą się nacieszyć wnukami i wnuki, bo mają fantastyczne mini wakacje. "Tylko dlaczego teściowa tego nie rozumie i postrzega to w zupełnie inny sposób?" - zastanawia się Karolina.