"W pieluszce były żywe robaki". Interwencja policji ujawniła, co działo się w domu dwójki dzieci

24-letnia influencerka stanęła przed sądem po tym, jak postawiono jej zarzuty o zaniedbanie swoich dzieci i narażenie ich na utratę ich zdrowia i życia. Stan 18-miesięcznej dziewczynki był dramatyczny: "pielucha się sama poruszała". Po ostatniej rozprawie brytyjski sąd zadecydował, że kobieta ma areszt domowy i zakaz zbliżania się do własnych dzieci na 50 metrów.

Kobieta wrzucała do sieci filmiki i zdjęcia z ze swoimi dziećmi. Opisy były pełne miłości. Zwierzała się, że nie może bez nich żyć, a ich przyjście na świat było najlepsze, co przytrafiło się w jej życiu. Tymczasem w rzeczywistości, w domu rodzinnym tych dzieci, rozgrywał się dramat. 24-letnia Shay Ellen Bilney z Australii Południowej w lipcu 2023 roku stanęła przed sądem i została oskarżona o zaniedbanie własnych dzieci oraz narażenie ich zdrowia i życia. 

W mieszkaniu przebywała dwójka zaniedbanych dzieci. Stan jednego z nich był dramatyczny

Serwis dziennika "Daily Mail" podał, że funkcjonariusze, którzy udali się do mieszkania, w którym przebywała kobieta wraz z dwójką swoich dzieci, zastali przerażający widok - dziećmi nikt się nie opiekował, a mieszkanie było zaniedbane. Młodsze 18-miesięczne dziecko było w "fatalnym stanie", miało na sobie pieluszkę, która wyglądała, jakby była przemoczona. Jeden z policjantów chciał przewinąć dziecko, jednak to, co zobaczył w środku było najgorszym widokiem, jaki w życiu widział.

Dziecko siedziało we własnym moczu i kale, przelała mu się pielucha, w pieluszce znajdowały się żywe robaki

- przekazał na rozprawie sądowej prokurator. To jednak nie wszystko. Po zdjęciu pieluchy oczom funkcjonariuszy ukazała się łuszcząca skóra i zainfekowane rany w miejscach rzepów. Dzieci jak najszybciej zostały przewiezione do szpitala. 

"Tacy ludzie nie zasługują na dzieci"

31 lipca 2023 roku kobieta po raz pierwszy stanęła przed sądem. Jej obrońca, Timothy McGrath, poinformował, że kobieta była całkowicie świadoma urazów oraz zaniedbania, jakiego dopuściła się wobec swoich dzieci. "W trakcie postępowania okazało się, że 24-latka od dłuższego czasu paliła marihuanę, co miało negatywnie wpłynąć na jej stan psychiczny" - czytamy na portalu dziennika. Prokuratura wnioskowała o zakaz zbliżania się matki do dzieci, argumentując, że sytuacja może się powtórzyć. Kolejna rozprawa odbyła się w grudniu 2023 roku. Sąd na razie zadecydował o areszcie domowym dla 24-latki. Kobieta nie może także zbliżać się do swoich dzieci na odległość mniejszą niż 50 metrów.

Więcej o: