Część rodziców przyznaje, że od września ich dzieci cały czas chorują. Niektóre maluchy są nawet więcej w domu niż w żłobku, czy przedszkolu, bo ciągle łapią jakieś infekcje. Nie ma co się dziwić, że w ostatnim czasie, gdy zrobiło się nieco cieplej, wiele osób wierzyło, że ciągłe chorowanie dobiegło końca.
Okazuje się jednak, że w przychodniach wciąż należy spodziewać się kolejek, a kilka stopni na plusie to jednak za mało, by tzw. choroboza przystopowała.
O tym, jakie choroby dominują obecnie wśród małych pacjentów opowiedział jeden z najpopularniejszych pediatrów w mediach społecznościowych - Łukasz Grzywacz, który chętnie dzieli się swoją wiedzą.
Numer jeden to klasyczne przeziębienia. Pogoda za oknem jest, jaka jest i łatwo coś przyłapać, właśnie jakąś delikatną infekcję wirusową, katar spływający po tylnej ścianie gardła, kaszel mokry wykrztuśny, szczególnie rano i delikatny stan podgorączkowy
- powiedział @tatapediatra. Na drugiej pozycji znalazły się alergie, o których lekarze mówią już od kilku tygodni, ponieważ obecnie bardzo mocno pyli olcha i leszczyna. Dlatego nawet dzieci z delikatną alergią mogą mieć różne objawy, takie jak katar, czy swędzenie oczu
Wśród dominujących chorób jest też obecnie zapalenie oskrzeli, które jak mówi pediatra "zaczyna się suchym, duszącym kaszlem w nocy" i gorączką, która trwa dwa bądź trzy dni. Należy pamiętać, że jeśli jest to infekcja wirusowa, to nie pomoże na nią antybiotyk.
Obecnie dużo dzieci zmaga się z gorączką bez żadnych innych objawów. Czasem temperatura jest bardzo wysoka, może być trudna do zbicia. Pediatra zaleca, by w takich przypadkach wykonać test i upewnić się, czy dziecko nie ma grypy, Covid-19 lub RSV. Warto też zrobić morfologię CRP i ogólne badanie moczu.
Numer pięć to wiosenny wirusowy miszmasz. Bostonki, jelitówki, rumień zakaźny i ruszyła się ospa
- mówi @tatapediatra.
Nagranie lekarza zostało licznie skomentowane. Wielu rodziców nie ukrywa, że ręce im opadają na myśl o kolejnych infekcjach, które mogą złapać ich dzieciaki. "Niech to się już skończy", "Czemu jelitówki panują cały rok? Skąd to się bierze...", "U nas zapalenie gardła i oskrzeli, dwa antybiotyki, 10 dni leczenia i teraz czekam, bo syn po kontakcie z kolegą, który wczoraj rozchorował się na szkarlatynę...", "Zapalenie spojówek u córki, a u młodego zapalenie oskrzeli" - żalili się.
Wiosną i latem alergicy przeżywają najcięższy okres. Nie oznacza to, jednak że jesienią i zimą nic się nie dzieje. W tym roku już w lutym zaczęła pylić olcha i leszczyna. Lekarze od jakiegoś czasu informują, że przyjmują coraz więcej małych pacjentów, którzy zmagają się z dolegliwościami właśnie wywołanymi przez alergię na nie.
Osoby uczulone na pyłki olchy i leszczyny muszą się liczyć z tym, że objawy często występują dość nagle. Zalicza się do nich:
W przypadku podejrzenia alergii należy zgłosić się do lekarza, który skieruje pacjenta na wykonanie testów, które to potwierdzą lub wykluczą. W pierwszym przypadku możliwe będzie wdrożenie leczenia, które złagodzi dokuczliwe objawy.
Uczuleniu na alergeny pyłku leszczyny zwykle towarzyszy uczulenie na alergeny pyłku brzozy i olszy, a także na alergeny pokarmowe, np. orzechów laskowych
- czytamy na stronie Medycyny Praktycznej. Oznacza to, że osoba, która ma alergię na pyłki, zapewne będzie też zmagała się z alergiami pokarmowymi, co warto sprawdzić.