Dawniej panowało stereotypowe myślenie, dziewczynkom nie wypadało np. bawić się samochodami, skakać po drzewach, czy bawić się w bitwy różnego typu. Tak samo chłopcy nie wozili lalek w wózeczkach. Dziś na szczęście się to zmienia.
Jak podaje Europejski Instytut ds. Równości Kobiet i Mężczyzn "Powstawianie stereotypów dotyczących płci może ograniczać rozwój wrodzonych talentów i zdolności dziewcząt i chłopców, kobiet i mężczyzn, a także ich doświadczenia edukacyjne i zawodowe oraz w uogólnieniu szanse życiowe". Organizacja podaje również, że "stereotypy dotyczące kobiet mogą wynikać z głęboko zakorzenionych postaw, wartości, norm i uprzedzeń wobec kobiet, jak i mogą być ich przyczyną. Dawniej usprawiedliwiały one i podtrzymywały historyczny układ sił, w którym mężczyźni dominowali nad kobietami, a także seksistowskie postawy ograniczające awans kobiet". Dlatego współcześnie organizowanych jest mnóstwo kampanii, które zwalczają stereotypy dotyczące płci.
Niestety są rodzice, którzy wciąż są przekonani, że niektórych rzeczy nie wypada robić dziewczynkom, czy chłopcom, przez co wciąż utrwalają stereotypy płci. Napisała do nas Sylwia, mama pięcioletniej Asi, która ma ogromny problem z mężem, mającym problem, by zaakceptować, że jego córka woli grać w piłkę nożną, niż bawić się w dom.
Mój mąż od momentu narodzin córki oszalał na jej punkcie. Mówi, że gdyby tylko mógł, to dałby jej gwiazdkę z nieba i nie mam wątpliwości, że tak by było. Nazywa ją swoją małą księżniczką i tak też traktuje. Nasza córka jest żywą iskierką, uwielbia biegać, skakać, wchodzić na drzewa, mojemu mężowi strasznie to nie leży. Ciągle rzuca hasła typu "księżniczce nie wypada", albo że dziewczynki tak nie robią
- opowiada Sylwia. Dodaje, że mąż w sklepie kupi córce "najdroższą lalkę, ale o samochodzikach może zapomnieć". Mała Asia nie rozumie, dlaczego nie może bawić się tym, czym chce i zaczyna się buntować.
Staram się rozmawiać z mężem, że mamy XXI wiek, że co to za myślenie, że dziewczynka nie może, ale to nie pomaga. Ostatnio zaczęliśmy się kłócić, a wszystko przez to, że córka wymarzyła sobie, żeby chodzić na zajęcia z piłki nożnej. Mąż dostał szału, powiedział, że może chodzić na tańce, ale nie na piłkę. Ja jestem odmiennego zdania, niech chodzi na to, na co ma ochotę!
- opowiada nasza czytelniczka. Kobieta powiedziała, że zapisze córkę, jeśli jej się marzy piłka, nawet jeśli będzie "musiała wytoczyć mężowi wojnę", chociaż wolałaby tego uniknąć. Szczególnie że jego zachowanie dotyczy nie tylko boiska, ale zabawek i wielu innych zachowań, których "oczekuje od córki, bo jest dziewczynką".
Nasza czytelniczka domyśla się, że problem z męża, który "koniecznie domaga się podziału na role męskie i damskie" wynika z tego, że sam był tak wychowywany.
U teściów wciąż panuje przekonanie, że od gotowania jest kobieta, a mąż to powinien przede wszystkim utrzymywać rodzinę. I co ciekawe w tej kwestii mój mąż nie miał problemu, żeby iść na ustępstwa. Zajmuje się domem i córką tak samo jak ja, oboje pracujemy. Nie wiem więc, skąd to przekonanie, że Asia nie powinna uprawiać niektórych sportów, czy mieć chłopięcych jego zdaniem zabawek. Może boi się, że ktoś go skrytykuje? Nie rozumiem go
- pisze Sylwia. Przyznaje także, że sytuacja w domu stała się napięta. "Córka widzi, że tata nie akceptuje jej miłości do piłki nożnej i widać, że źle się z tym czuje. Ostatnio zapytała mnie, czy tata przestanie ją kochać, gdy będzie grać. Powiedziałam mu o tym, to był w szoku, może to nim wstrząśnie" - dodaje.
Nasza czytelniczka nie wie, jakich argumentów ma już używać wobec męża. Uważa, że jeśli teraz nie rozwiążą tego problemu, to on będzie powracać i narastać. Zastanawia się, czy i gdzie mogłaby się udać, żeby ktoś powiedział jej mężowi, że nie ma racji, utrwalając we własnym dziecku stereotypy płci.
Współcześni eksperci cały czas podkreślają, że "zabawy nie mają płci" i tworząc podziały na te "dziewczęce" i "chłopięce" postępujemy źle.
Próbujemy wychować chłopców na przyszłych dobrych ojców i zaangażowanych w życie domowe partnerów, a jednocześnie nie mają oni wielu okazji do poznania wartości opieki czy prac domowych. Lalki, wózki, czy odkurzacze są w większości różowe – a więc kojarzone z „dziewczęcymi aktywnościami"; dorośli często krytykują chłopców za takie „babskie", czy „niemęskie" zabawy. Tak więc chłopcy mają tendencję do pomijania tego rodzaju zabawek i związanych z nimi czynności, a także do szykanowania swoich kolegów za podejmowanie takich zabaw. A gdy ci chłopcy dorastają, dziwi nas ich brak zainteresowania dbaniem o ubiór, dom, gotowaniem, czy później zaangażowaniem w rodzicielstwo. Kiedy mieli nauczyć się wartości takich spraw?
- pisze psycholożka Magda Woźniak-Frymus na nebule.pl. Dodaje także, że rodzice powinni pamiętać, że dzieci mogą żyć, nie przejmując się stereotypami i konwenansami. Zwraca też uwagę na fakt, iż ocenienie zabaw dzieci, niepozwalanie im na różnorodność, sprzyja powielaniu stereotypów. A im więcej dziewczynka, czy chłopiec będą dostawać takich sygnałów, tym bardziej będą zamykać się w schematach, tylko dlatego, że inni je akceptują.