Nie jesteśmy krajem ekorodziców. "Może byłoby inaczej, ale tak jest łatwiej, a ja nie mam siły"

Coraz więcej ludzi stara się na co dzień, na tyle, na ile jest to możliwe, żyć tak, żeby jak najmniej szkodzić naturze. Ograniczamy produkcję śmieci, segregujemy je, sięgamy po wielorazowe opakowania, przesiadamy się na rowery i tego samego uczymy dzieci. Są jednak sytuacje, gdy rodzicom małych dzieci brakuje sił i sięgają po rozwiązania, których nie pochwaliłaby Greta Thunberg.

W domu segregujemy śmieci, na zakupy zabieramy wielorazowe torby, żeby nie kupować kolejnych foliówek, pijemy z bidonów i wielorazowych butelek, co niweluje potrzebę kupowania napojów w jednorazowych plastikowych opakowaniach. Są jednak sytuacje, gdy rodzicom małych dzieci bardzo trudno jest żyć tak, żeby nie szkodzić naszej planecie. 

Zobacz wideo Żegnamy Stasia, Nel i prace domowe [Co to będzie. Odcinek 2]

Do przedszkola na rowerze? Niestety nie

"W idealnym świecie jeździłabym z dziećmi do przedszkola na rowerach. Ale niestety nie żyjemy we Włoszech, gdzie pogoda zawsze dopisuje. U nas często leje, pada śnieg, jest błoto. Oczywiście jak nie jedno to drugie musi obejrzeć po drodze każdy kamień, patyk, iść bokiem, skoczyć z krawężnika i zrobić awanturę, że wieje wiatr. Wolę wsadzić je do auta, zawieźć i mieć spokój. Wiem, że to mało eko, trochę mi wstyd, ale nie mam siły na bycie ekomamą" - przyznaje w rozmowie z eDziecko.pl Monika, mama dwójki przedszkolaków z Warszawy. 

"Nie jestem chodzącym śmietnikiem"

"Muszę przyznać, ze w naszym domu sporo jedzenia ląduje w śmieciach. Dzieci nie dojadają i co ja mam z tym zrobić? Nie jestem chodzącym śmietnikiem, a takie dojadanie tego, czego nie skończyły, zwykle w krótkim czasie kończy się u mnie dodatkowym kilogramem lub dwoma. Nie mamy psa ani kompostu. Jak będą starsze, to może łatwiej będzie mi im wytłumaczyć, że wyrzucanie jedzenia nie jest ok. Teraz to jak rozmowa ze ścianą" - mówi Ewelina (nazwisko do wiadomości redakcji) z Legionowa. 

"Można było inaczej, ale tak było mi łatwiej"

"To, jakie ilości śmieci produkowałam jako mama kilkumiesięcznego dziecka, do tej pory przyprawia mnie o poczucie winy. Codziennie w śmietniku lądował stos jednorazowych pieluch, które Bóg wie, ile się rozkładają, do tego niezliczona ilość nawilżanych chusteczek, podkłady, gaziki, plastikowe ampułki po użytej raz soli fizjologicznej, potem słoiczki po jedzeniu i tubki po musach owocowych" - wspomina w rozmowie z redakcją eDziecko.pl Kasia. "Jasne, że pewnie można było inaczej, ale tak było mi wygodniej, opieka nad maleństwem pochłaniała mnie bez końca, nie miałam już siły i czasu, żeby myśleć o czymkolwiek innym" - dodaje.  

Makulatura nie wchodzi w grę

"Mój czteroletni synek jakiś czas temu odkrył, że kocha rysować. Potrafi całymi godzinami siedzieć przy stole, rysować lub malować farbami. Zużywa przy tym bardzo dużo kartek. Na początku z nim walczyłam i przekonywałam, żeby rysował po obu stronach, ale on kategorycznie odmawia. Kartka musi być czysta z obu stron, inaczej nic nie narysuje. Przestałam przynosić z biura makulaturę, zaczęłam kupować całe ryzy papieru. Schodzi jedna tygodniowo. Nie mam siły z nim walczyć, a na swoje usprawiedliwienie mam fakt, ze bardzo skrupulatnie segreguję śmieci" - wyznaje w rozmowie z redakcją eDziecka.pl Ania, mama czteroletniego Tymka. 

"Moje argumenty na razie w ogóle nie trafiają"

"Kiedyś myślałam, że jak moje dziecko będzie starsze, będę mu kupowała same ekozabawki z naturalnych tworzyw, a jeszcze lepiej - z recyclingu. Życie z maluchem szybko zweryfikowało te plany" - śmieje się Dorota, mama pięcioletniej Zuzi. "Córka chce się bawić wyłącznie plastikowymi zabawkami z marketów. Kłuje mnie w sercu, gdy kupujemy kolejną, a jeszcze bardziej, gdy ją rozpakowujemy, zostawiając po tym stos tektury i plastiku" - dodaje. "Cierpliwie tłumaczę córce, że to nieekologiczne, ale widzę, że do niej moje argumenty na razie w ogóle nie trafiają" - dodaje. 

Nawyki nie są uciążliwe

Warto wychowywać dzieci w świadomości tego, jak bardzo nasze działania wpływają na planetę. Zresztą nie jest to trudne, bo w szkołach i przedszkolach są organizowane zajęcia i warsztaty, na których maluchy uczą się segregowania śmieci, w bajkach i filmach pojawiają się motywy związane z ochroną środowiska, dzieci są też odbiorcami społecznych kampanii mających na celu podniesienie świadomości w tym temacie. Jeśli będą rosły w środowisku, w którym skrupulatnie segreguje się śmieci, robi świadome zakupy, traktuje rower jako środek transportu, to takie funkcjonowanie w przyszłości nie będzie dla nich uciążliwe. Będzie naturalne. 

Więcej o: