Podczas spotkania z wyborcami w Leżajsku, które miało miejsce 25 lutego, lider PiS Jarosław Kaczyński wypowiedział się na temat małej liczby dzieci rodzących się obecnie w Polsce. Wypowiedź zaniepokojonego prezesa szybko spotkała się z odpowiedzią jego "wroga nr 1" - Donalda Tuska.
Podczas spotkania powiedział: "Mamy za sobą pierwszy miesiąc w dziejach Polski od bardzo długiego czasu, gdzie urodziło się poniżej 20 tys. dzieci. Do tej pory było zawsze więcej, a w tych czasach, kiedy był boom demograficzny, to dużo mniej liczna niż dzisiaj Polska, dała 800 tys. dzieci rocznie" Kaczyński dodał także: "To jest rzeczywisty problem, ale przy pomocy nielegalnej imigracji, go z całą pewnością nie rozwiążemy".
Chociaż prezes PiS tym razem bezpośrednio nie odniósł się do rządu Donalda Tuska i obarczeniem go winy, za taki stan rzeczy, ten na swoim koncie na portalu X napisał: "Podobno prezes Kaczyński stwierdził dziś, że mój rząd odpowiada za małą liczbę urodzeń w styczniu. Jarosławie, kluczowe decyzje w tej sprawie zapadały wiosną zeszłego roku - jeśli wiesz, co mam na myśli." Premier miał oczywiście na myśli to, że dzieci, które przyszły na świat w grudniu, zostały poczęte dziewięć miesięcy wcześniej, na wiosnę. Pod postem pojawiło się wiele komentarzy rozbawionych internautów. Pisali: "Kaczyński raczej nie wie, skąd się wzięły dzieci"; "Nie wie, ile rośnie kapusta?"; "Kaczyński cały czas żyje w przekonaniu, że dzieci przynosi bocian. Niech ktoś w Pisie go uświadomi, bo umrze w niewiedzy."
Liczby nie kłamią. Zgodnie z najnowszymi danymi GUS, w 2023 roku liczba urodzeń w Polsce wyniosła 272 tys. Oznacza to spadek o 33 tys., czyli 11 proc. względem roku poprzedniego, gdy na świat przyszło 409 tys. dzieci, co też było spadkiem względem roku poprzedniego o 39 tys.