Dotychczas wiek emerytalny w Polsce wynosił 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn, jednak nie jest powiedziane, że to się nie zmieni. A w jaki sposób? Czy obecny rząd zdecyduje się podwyższyć wiek emerytalny? A może go obniży? Ministerka ds. równości Katarzyna Kotula rozmawiała niedawno z dziennikarzami RMF FM na ten temat i powiedziała, co planuje rząd. A czy ewentualne zmiany dotyczą też nauczycieli? Zobaczcie, co już wiemy.
Jak podaje serwis Fakt.pl, aktualnie polski rząd chce skupić się na przebudowaniu obecnego systemu emerytalnego, w tym kwestii wieku. Jednakże Katarzyna Kotula jasno powiedziała, że aktualnie rząd nie planuje żadnych zmian w wieku emerytalnym, choć z małym zastrzeżeniem - są plany zrównania go dla kobiet i mężczyzn, ale na razie nie wiadomo, w jaki konkretnie sposób. Potwierdzają to również słowa szefowej resortu Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Agnieszki Dziemianowicz-Bąk - Stanowczo odrzucamy koncepcję podwyższenia ustawowego wieku emerytalnego - powiedziała i zapewniła, że nic takiego na pewno nie będzie miało miejsca. To oznacza, że nauczyciele, którzy planują przejść na emeryturę, nie muszą się martwić o to, czy się na nią załapią. Pod tym względem wszystkie zasady będą bowiem takie same jak dotychczas.
W Sejmie znajdują się dwa różne projekty dotyczące emerytur stażowych. Jeden złożyła Lewica, a drugi Prawo i Sprawiedliwość (PiS). Zakładają one możliwość przejścia na emeryturę osobom, które urodziły się po 31 grudnia 1948 roku oraz posiadają następujące okres składkowy i nieskładkowy:
Prof. Gertruda Uścińska skomentowała takie rozwiązanie następująco - "Problem w tym, że gdyby wprowadzić taki wariant w życie, otwarto by prawo do świadczenia dla miliona osób. Nawet przy założeniu, że z tego rozwiązania skorzysta połowa uprawnionych, wygeneruje to wzrost wydatków na emerytury i zmniejszenie wpływów składkowych w łącznej wysokości 87 mld zł w dziesięcioletniej perspektywie. A my z punktu widzenia państwa musimy dążyć do tego, żeby gospodarka w większym stopniu absorbowała aktywność zawodową Polaków, żeby dłużej pracowali, a nie krócej - przyznała była szefowa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS).