Jimena Pérez Roy, matka dwójki maluchów, postanowiła podzielić się w mediach społecznościowym skandalicznym odkryciem w kaszy dla dzieci. Nie spodziewała się, że ulubiony produkt jej dzieci będzie musiał zniknąć z ich jadłospisu w trybie natychmiastowym. "Dzisiaj w środku dnia zdecydowałam się ugotować moim dzieciom produkt znany wielu osobom. Kiedy otworzyłam paczkę, żeby ugotować kaszę, poczułam w środku coś twardego", rozpoczęła swój wpis w mediach społecznościowych mama mieszkająca w Argentynie. Jimena Pérez Roy otworzyła opakowanie polenty w proszku, czyli tzw. włoskiej mamałygi. Przyrządza się ją zwyczajowo z mąki kukurydzianej lub kaszki kukurydzianej. Kobieta na początku myślała, że twardy przedmiot to zabezpieczenie przed wilgocią, tak zwany pochłaniacz. Jak wielkie było jej zdziwienie, gdy okazało się, że to coś zupełnie innego. Mama znalazła w opakowaniu kaszy dla dzieci martwego szczura!
„Nie mogłam w to uwierzyć, zawsze widzi się, że takie rzeczy zdarzają się komuś innemu, ale nigdy nie wyobrażasz sobie, że to przydarzy się tobie!", dodaje zaskoczona całą sytuacją Jimena Pérez Roy.
„Jedno moje dziecko ma 4 lata, drugie 8 miesięcy. Biorąc pod uwagę wszystkie choroby, na które cierpią te gryzonie… Jestem pełen frustracji. Niesmak. W zeszłym miesiącu kupiłam trzy paczki", opowiada i dodaje, że dzwoniła do producenta kaszki. „Odpowiedź była taka, że za kilka dni będą u mnie w domu, żeby poszukać produktu z martwym szczurem i że kilka dni wyślą mi tradycyjną polentę po 500 g każda.. Bo nie mieli pancety na stanie. Poważnie?? Poważnie, myślicie, że będę podawać dzieciom waszą polentę?".
Kobieta opublikowała wpis na Facebooku. Komentujący szybko zareagowali na jej słowa. Ludzie reagowali na post z oburzeniem i obrzydzeniem, podobnie jak sama poszkodowana. „To obrzydliwe i odrzucające", „Jak oni śmieli zaproponować taką rekompensatę! Że niby masz dalej kupować u nich produkty?" – czytamy w komentarzach.