Zdjęła dziecku czapkę w lutym. Starszej pani puściły nerwy. "Tak się wydzierała, że zrobiło mi się wstyd"

Chociaż dopiero jest połowa lutego, to temperaturę mamy iście wiosenną. Wielu rodziców ma w związku z tym wątpliwości, jak ubrać dziecko, by się nie przegrzało, a jednocześnie, by nie było mu zbyt zimno. Pewna mama, korzystając z pierwszych promieni słońca, zdjęła dziecku czapkę. Została jednak zaatakowana przez nieznajomą ją kobietę.

Wiele osób już czuje wiosnę, chociaż wciąż mamy kalendarzową zimę, a synoptycy prognozują, że za kilka dni znowu może spaść śnieg. Mimo to ludzie starają się korzystać z pierwszych promieni słońca.

Zobacz wideo Jak odpieluchować nasze dziecko?

W parkach zrobiło się tłoczno, na placach zabaw znów pojawiły się dzieci. Na spacer ze swoim dwuletnim synkiem wybrała się także Julia. Kobieta nie spodziewała się jednak, że miłe chwile, spędzane z pociechą na zabawie, zepsuje jej nieznajoma kobieta.

Awantura o czapeczkę

Natalia, korzystając z pięknej, wręcz wiosennej pogody, wybrała się na spacer. Było ponad 12 stopni, przyznaje, że na słońcu było naprawdę ciepło i przyjemnie. Synek skakał i ganiał gołębie, więc postanowiła zdjąć mu na trochę czapkę, żeby się nie zgrzał.

Sama rozpięłam kurtkę i zdjęłam opaskę, więc postanowiłam zdjąć na chwilę czapeczkę Adasiowi, bo wiem, że zaraz by się zgrzał. Było naprawdę ciepło, a do tego ciągle byliśmy na słońcu. Doskonale się bawiliśmy, jednak do czasu, w pewnym momencie podeszła do nas jakaś kobieta i zaczęła się na nas drzeć tak, że wszyscy wokół się nam przyglądali

- relacjonuje matka. Przyznaje, że początkowo myślała, że ma do czynienia z osobą chorą, jednak dopiero po chwili zrozumiała, że kobieta awanturuje się z powodu... czapeczki, a dokładniej - jej braku.

Nieznajoma krzyczała, że jestem niepoważna, że w głowie mi się poprzewracało, że kto to widział, żeby zimą dzieciak bez czapki biegał. Synek się wystraszył, zaczął płakać, mnie początkowo zamurowało, byłam w takim szoku, że obca osoba krzyczy na mnie i ocenia jako matkę, chociaż kompletnie mnie nie zna i nic o mnie nie wie, aż nie wiedziałam, co powiedzieć

- opowiada Natalia. Dopiero po chwili zaczęła odpierać atak, próbując wyjaśnić, że jest ciepło, a jej dziecku nie dzieje się żadna krzywda. "Mówiłam, że jestem odpowiedzialną matką i to ja wiem, co jest najlepsze dla mojego syna".

Matce puściły nerwy

Nasza czytelniczka przyznaje jednak, że po krótkiej wymienia zdań i ją poniosło, przez co powiedziała w złości parę niemiłych słów.

Zawsze odnoszę się do osób starszych z szacunkiem, ale ta kobieta była jak w jakimś amoku, jak rzuciła hasło, że nie powinnam w ogóle być matką i powinni mi zabrać syna, to nie wytrzymałam. Zaczęłam krzyczeć, że za kogo ona się uważa, niech pilnuje swojego nosa, że najgorsze są takie stare "doradzajki", co myślą, że rozumy postradały. Powiedziałam, że niech zamie się swoim życiem, a w moje się nie wtrąca

- opowiada Natalia. Przyznaje jednak, że cała sytuacja mocno ją zawstydziła, ponieważ awanturze przyglądało się mnóstwo osób, które też wybrały się na spacer. Miała wrażenie, że niektórzy nawet specjalnie przystawali, by móc przysłuchiwać się kłótni.

ALINA GAJDAMOWICZ

Matka w pewnym momencie powiedziała, że nie będzie słuchała i rozmawiała z nieznajomą, chociaż ta nie przestawała krzyczeć. Wzięła więc synka i poszła do domu. Chłopiec przez całe popołudnie dopytywał "kim była zła pani", bardzo się wystraszył jej krzyku.

Natalia ma do siebie żal, że dała się sprowokować kobiecie, jednak jest świadoma, że mało kto, by wytrzymał, słysząc pod swoim adresem takie zarzuty. Zaczęła też zastanawiać się, czy faktycznie powinna w lutym zdejmować czapkę dziecku, czy może trochę "pochopnie postąpiła, ciesząc się pierwszym ciepełkiem".

Więcej o: