Dzieci uwielbiają nową partnerkę ojca. "Jestem zrozpaczona, żyć mi się odechciewa"

Karolina ma 32 lata, chociaż jak sama przyznaje, czuje się, jakby miała przynajmniej 10 lat więcej. Samodzielnie wychowuje dwie córki, mąż odszedł od niej przed dwoma laty do innej kobiety. Jej życie się załamało, a do tego, pociechy mówią, że "nowa ciocia jest świetna i ma mnóstwo fajnych pomysłów". Kobieta jest załamana.

Życie pisze różne scenariusze. Karolina jeszcze kilka lat temu miała głowę pełną marzeń: mąż, dzieci, dom z ogródkiem. "Taki klasyk, nic specjalnego" - jak sama mówi. Początkowo realizacja tych pragnień szła gładko, jednak pewnego dnia wszystko legło w gruzach.

Zobacz wideo Zrobiła operację plastyczną i spotkała się z hejtem. "Inne mamy sugerowały mi, że jestem egoistką i nie myślę o dzieciach"

Dziś Karolina, mimo młodego wieku, czuje się "jak starsza pani". Nie ma sił, ani energii do życia. Wszystko robi z myślą o córkach i nie ukrywa, że to one trzymają ją przy życiu. Teraz jej ukochane córeczki sprawiły jej (nieświadomie) ogromną przykrość i nie wie, jak sobie z tym poradzić.

Córki uwielbiają nową partnerkę ojca

Dwa lata temu mąż Karoliny poprosił ją wieczorem o rozmowę. Kobieta nie spodziewała się niczego niepokojącego. A już z pewnością, nie miała pojęcia, za za chwilę, całe jej życie się zmieni.

Mąż powiedział, że chce pogadać. Myślałam, że może chce przegadać urlop, czy coś. Kompletnie nie myślałam, że to może być coś złego. W pewnym momencie wypalił, że odchodzi. Myślałam, że żartuje, siedziałam jak skamieniała. On coś mówił, że się zakochał, że tego nie planował, jakieś bzdety o tym, że chce być uczciwy w stosunku do mnie itp.

- wspomina Karolina. Mąż wyprowadził się jeszcze tego samego wieczora. Do dziś wspomina poranek, kiedy opuchnięta od płaczu, zagubiona i skołowana musiała tulić płaczące córki, które pytały, czemu taty nie ma i kiedy wróci.

Smutna kobieta
Smutna kobieta Shutterstock, autor: Gladskikh Tatiana

Z czasem jakoś się pozbierała, chociaż nie ukrywa, że już nic nie jest takie, jak było. Skupia się przede wszystkim na wychowywaniu córek. Ciężko pracuje, by zapewnić im to, co najlepsze. Nie lubi też, gdy co drugi weekend dziewczynki jadą do ojca i jego partnerki. To dla niej bardzo trudne chwile, jednak ostatnio, wydarzyło się coś, po czym kompletnie się załamała.

Dziewczynki wróciły od ojca rozemocjonowane. Z wypiekami na twarzy opowiadały, jak to ciocia (czyli dawniej kochanka, a teraz nowa partnerka mojego męża) organizowała im fajnie czas. Mówiły, że piekły babeczki, były w kinie i ciocia powiedziała, że niebawem kupi pieska i będą mogły go nazwać. Zaczęły pytać, czemu my nie mamy pieska i nie robimy babeczek. Są małe, nie wiedziały, jak ranią mnie ich słowa

- relacjonuje matka. Kobieta ma wyrzuty sumienia, że za mało czasu spędza z dziećmi i za mało rozrywek im organizuje, ale nie ma możliwości, by to zmienić. Pracuje na cały etat, by móc utrzymać dziewczynki. Co prawda mąż płaci alimenty, ale nie są zbyt wysokie i nie starczyłyby na wszystkie potrzeby dzieci.

Momentami nie chce mi się żyć

Karolina zastanawia się, czy nie porozmawiać otwarcie z byłym mężem. Nie podoba się jej, że podczas weekendów, które dziewczynki u niego spędzają, są im zapewniane jedynie rozrywki. Córki nie mają żadnych obowiązków, przez co potem w domu, zaczynają się buntować.

Nie podobają mi się metody wychowawcze, które próbuje wprowadzać nowa partnerka męża. Sorrry, ale powiedzenie do pięciolatki, że jak nie chce myć zębów, to może ich dziś nie myć, nic się nie stanie, naprawdę mi nie pomaga. Ja potem przez tydzień muszę wyjaśniać, po co myć zęby. To ja też biegam później po dentystach. To samo dotyczy słodyczy, które były mąż serwuje dziewczynkom w przerażających ilościach, gdy ja staram się je ograniczać. I tak w oczach własnych dzieci stałam się zrzędliwą, wymagającą i nudną matką, a nowa ciocia jest super. Boję się, że niedługo powiedzą mi, że wolą mieszkać z nią, a nie ze mną i to ją kochają bardziej

- opowiada Karolina, która kompletnie nie radzi sobie z tą sytuacją. Zastanawia się, czy nie spotkać się z byłym mężem i jego partnerką i nie powiedzieć im kilku dosadnych słów, jednak obawia się, że wszczęcie konfliktu może obrócić się na jej niekorzyść. Cały czas drży, że mogliby chcieć na złość odebrać jej ukochane córeczki. Szczególnie że podejrzewa, że sami starają się o własne dziecko, ale im nie wychodzi.

Kobieta nie wie, co zrobić, przyjaciółka radzi jej, by udała się do specjalisty, który pomoże jej uporać się z własnymi emocjami. Odradza jej konflikty z byłym mężem, ponieważ uważa, że z tego nic dobrego nigdy nie wynikło.

Kocham moje córki nad życie, nie dam ich skrzywdzić, nie mogę pozwolić, by było tak jak teraz. Ale kompletnie nie wiem, co w ogóle mam robić?

- martwi się 32-latka.

Więcej o: