Ośmiolatek powiedział, co myśli o spędzaniu weekendu w muzeum. "Trochę przesadzał"

Chłopiec wolał kopać piłkę z kolegami niż kolejny raz zwiedzać to samo muzeum. Wykorzystał jedno ze stanowisk, żeby dać upust swojej frustracji. "Robił co mógł, żebyśmy już skończyli zwiedzanie" - mówi jego mama.

Kiedy pogoda nie może się zdecydować, czy jeszcze jest zima, czy już może wiosna, jest ponuro, mokro i wietrznie, a do tego jest weekend, rodzice, którzy są zwolennikami aktywnego spędzania czasu ze swoimi dziećmi, kombinują jak mogą, żeby zorganizować ten czas w ciekawy sposób. Od kiedy muzea przestały przypominać przybytki, w których czas stanął sto lat temu, a stały się nowoczesnymi i interaktywnymi centrami nauki dodatkowo przyjaznymi dla najmłodszych - mają ułatwione zadanie.

Zobacz wideo "12 lat temu nie miałam nawet pokoju, gdzie mogłabym nakarmić dziecko". Posłanka o nowym pomyśle Hołowni w sejmie

Mama zabrała ośmiolatka do muzeum

Mama ośmiolatka z Warszawy na Facebooku na jednej z grup skupiających stołecznych rodziców opublikowała zdjęcie, które wywołało spore zainteresowanie internautów. Na zdjęciu widać informację napisaną przez chłopca, a dotyczącą jego wizyty w Polin - Muzeum Historii Żydów Polskich. Jednym z elementów stałej ekspozycji jest tam stanowisko, które umożliwia odwiedzającym napisać m.in. z jakiego powodu odwiedzili Polin, jakie emocje wywołała w nich ta wizyta, co najbardziej zapadło im w pamięć. Karteczki ze swoją notatką wrzuca się do specjalnej urny i co jakiś czas za sprawą rzutnika są wyświetlane na ścianie. 

Chłopiec zdradził co myśli o wizycie w muzeum

Na swojej karteczce chłopiec napisał: "Jestem w muzeum, bo mama mi kazała tu przyjść". "To wygląda tak, jakbym go na siłę ciągała po muzeach, a on naprawdę to lubi. Tym bardziej że muzea, przynajmniej te, w których my bywamy, czyli właśnie Polin, Muzeum Techniki w Pałacu Kultury i Nauki, Muzeum Chopina, Zachęta czy Centrum Pieniądza NBP to nowoczesne palcówki przemyślane tak, żeby były atrakcyjne także dla najmłodszych zwiedzających. To nie są już zapomniane przez Boga zakurzone placówki z nieśmiertelnymi i znudzonymi paniami powtarzającymi jak mantrę: "Nie dotykać eksponatów!" - śmieje się mama ośmiolatka. 

"Tym razem rzeczywiście syn nie był zachwycony tą wizytą, bo dowiedział się, że koledzy w tym czasie spotkali się, żeby pograć w piłkę. Robił co mógł, żebyśmy już skończyli zwiedzanie, ale trochę przesadzał" - dodaje matka niezadowolonego ośmiolatka.

A wy? Zabieracie swoje pociechy do muzeów? Które lubicie najbardziej? Dajcie znać w komentarzach. 

Więcej o: